Pierwsza wyjazdowa wygrana Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin od dekady. Sporo goli, mało jakości

Pierwsza wyjazdowa wygrana Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin od dekady. Sporo goli, mało jakości

Praszelik między obrońcami Zagłębia Lubin
Praszelik między obrońcami Zagłębia Lubin Źródło: Newspix.pl / Jakub Piasecki / Cyfrasport
Mecz Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław można było nazwać derbami drużyn niezadowolonych. Pierwsi z powodu źle zarządzającego klubem prezesa, drudzy z powodu różnych niedociągnięć kadrowych. Na szczęście samym piłkarzom na boisku entuzjazmu nie brakowało.

Derby Dolnego Śląska nie zawiodły – obejrzeliśmy w nich groźnych akcji i ładnych goli, choć co do jakości poszczególnych zawodników można mieć sporo wątpliwości. Wojskowi mogą jednak cieszyć się ze zwycięstwa podwójnie, ponieważ wygrali wyjazdowy mecz z Zagłębiem pierwszy raz od dekady.

Strzelanina w pierwszej połowie

Nie minął kwadrans, a goście już cieszyli się trafienia. Jego źródłem było fatalne podanie Solera prosto pod nogi Makowskiego. Za chwilę futbolówka trafiła do Praszelika, który samym balansem ciała minął Chodynę i Żygulowa, a następnie pokonał Hładuna technicznym strzałem. Kilka minut później Szromnik uratował Śląsk przed stratą gola, doskonałą interwencją w sytuacji sam na sam z Danielem.

Zamiast wyrównania, na dwubramkowe prowadzeni szybko wyszli podopieczni Jacka Magiery. Erik Exposito uderzył z rzutu wolnego i… Trafił w poprzeczkę. Hiszpan nie zrezygnował jednak ze swoich starań. Po wybiciu piłka znów trafiła pod jego nogi. Obrócił się, mając dwóch rywali na plecach, a następnie oddał plasowany strzał, którego Hładun nie dał rady wybronić.

Nawet kiedy to Miedziowi zdobywali bramkę, zrobili to za sprawą zawodnika drużyny przeciwnej. W pechowy sposób bowiem dośrodkowanie Bartolewskiego przeciął Golla, strzelając gola samobójczego.

Exposito uczył Daniela

Po przerwie to gospodarze przejęli inicjatywę, a Szromnik musiał kilka razy udowodnić, że „dobry refleks” to jego drugie imię. I udawało mu się, ponieważ efektownie bronił groźne próby Ratajczyka czy Daniela. Czeski skrzydłowy był w zasadzie najgroźniejszym z podopiecznych Dariusza Żurawia, ale jego skuteczność pozostawiała wiele do życzenia.

Jak powinno się wykańczać akcje w 62. minucie pokazał mu Exposito. Hiszpan znów wykorzystał błąd jednego z obrońców, który źle wybijał piłkę po centrze. Wyglądało to tak, jakby Chodyna wręcz chciał mu podać. Napastnik ustawił więc sobie futbolówkę, a następnie uderzył precyzyjnie obok Hładuna – podobnie jak przy pierwszej bramce. Jak się okazało, ustalił też wynik całego meczu na 3:1 dla Śląska.

Czytaj też:
Polki zagrają z Ukrainkami w Mistrzostwach Europy, muszą podnieść się po blamażu. Kiedy mecz?

Źródło: WPROST.pl