Manchester City w lidze angielskiej nie ma sobie równych. Tym razem w efektownym stylu Obywatele pokonali swoich rywali zza miedzy i przybliżyli się do kolejnego tytułu mistrzowskiego.
Kevin De Bruyne rozpoczął strzelanie, Jadon Sancho je kontynuował
Spotkanie doskonale rozpoczęło się dla gospodarzy. Już w piątej minucie do siatki trafił bowiem Kevin De Bruyne, któremu asystował Bernardo Silva. Była to w zasadzie pierwsza akcja w całym spotkaniu, kiedy ktoś z piłką znalazł się w sytuacji strzeleckiej w polu karnym rywala i Belg od razu ją wykorzystał. Zwłaszcza że do strzelca nie zdołał doskoczyć Alex Telles.
Minął mniej więcej kwadrans, a Czerwone Diabły już cieszyły się z wyrównania. Tym razem znakomitym strzałem popisał się Jadon Sancho. Skrzydłowy miał zaskakująco dużo miejsca na lewym skrzydle i tej okazji nie zmarnował. Najpierw wymanewrował obrońcę, a następnie oddał precyzyjny, podkręcony strzał ze skraju pola karnego. Ederson nie miał szans, aby to obronić.
Belg z Manchesteru City był w gazie
Gracze United z remisu cieszyli się jednak zaledwie przez pięć minut, bo niedługo potem jeszcze raz do siatki trafił De Bruyne. Ofensywnemu pomocnikowi dopisało szczęście, ponieważ piłka trafiła pod jego nogi po interwencji Davida De Gei, który wcześniej obronił dwa uderzenia, w tym szczególnie groźne Phila Fodena.
Po ponownym wyjściu na prowadzenie Obywatele nieco uspokoili grę, ale kiedy tylko zwęszyli okazję, by zaskoczyć obrońców przeciwników, korzystali z niej. Tak było chociażby w momencie, kiedy De Bruyne wypuścił Fodena z lewej strony w „szesnastkę” rywali. Anglik jednak uderzył niecelnie. Kilka chwil później dobrą okazję zmarnował Sancho, posyłając futbolówkę wysoko w trybuny.
Riyad Mahrez zdobył piękną bramkę
W drugiej części spotkania podopieczni Pepa Guardioli nadal byli bardziej aktywni i często widzieliśmy, jak wpadają w pole karne Czerwonych Diabłów, wywołując w ich szeregach defensywnych duży chaos. Inna sprawa, że The Citizens za bardzo kombinowali, zamiast szukać prostych rozwiązań.
Wspaniałe trafienie na 3:1 zaliczył natomiast Riyad Mahrez. Algierczyk do 69. minuty nie błyszczał, ale wykorzystał swój moment, kiedy już się nadarzył. De Bruyne idealnie dośrodkował do nabiegającego skrzydłowego, a ten nawet nie przyjął piłki, tylko od razu uderzył przy pierwszym kontakcie z nią i plasowanym strzałem pokonał De Geę. W doliczonym czasie gry Algierczyk podwyższył jeszcze wynik meczu na 4:1 po genialnym prostopadłym podaniu od Silvy.
Czytaj też:
To te nowe twarze zobaczymy w kadrze Michniewicza. Są przecieki dotyczące marcowych powołań