Czerwonka (MKS Cuprum Lubin), Woźniak (WTŁ Stegny Warszawa) i Złotkowska (KS Orzeł Elbląg) uzyskały czas 3.03,32. Zwyciężyły Holenderki - 2.59,70 przed Kanadyjkami - 3.00,51. Polki startowały w ostatniej, czwartej parze z Rosjankami. Rywalki długo prowadziły, ale podopieczne Ewy Białkowskiej odrabiały stratę i ostatecznie przekroczyły linię mety przed Rosjankami.
Polskie panczenistki także na igrzyskach olimpijskich w Vancouver wywalczyły w tej konkurencji brązowy medal. W Kanadzie zamiast Czerwonki wystąpiła Katarzyna Bachleda-Curuś, która do sportu wraca po przerwie macierzyńskiej. - Dziewczyny potwierdziły, że należą do światowej czołówki, a trzecia lokata w igrzyskach nie była dziełem przypadku. Brązowy medal mistrzostw świata to olbrzymi sukces zespołu - cieszył się z sukcesu na mistrzostwach świata prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Kazimierz Kowalczyk. Niepocieszony był natomiast opiekujący się Rosjankami włoski szkoleniowiec Maurizio Marcetto. Po losowaniu przekonywał swoje zawodniczki, że "jeśli w mistrzostwach świata nie pokonają Polek, nie wygrają z nimi już nigdy".
Trener kadry mężczyzn Wiesław Kmiecik podkreślił, że jego zawodnicy także chcieli wyprzedzić Rosjan, ale tempo było zbyt mocne i nie wytrzymali końcówki. - Rywalizacja drużynowa, podobnie jak dobra postawa w indywidualnych wyścigach na 500 i 1500 m pokazały, że dojeżdżamy już do ścisłej światowej czołówki - dodał. Zbigniew Bródka (UKS Błyskawica Domaniewice), Konrad Niedźwiedzki (KS Orzeł Elbląg) i Jan Szymański (RKS Marymont Warszawa) zajęli ósme miejsce. Triumfowała Holandia przed USA i Rosją. Na dystansie 500 m na 12 pozycji uplasował się kolega klubowy Szymańskiego, Artur Waś.
PAP, arb