Lewandowski czekał na to aż godzinę. Barcelonie to nie wystarczyło

Lewandowski czekał na to aż godzinę. Barcelonie to nie wystarczyło

Juan Jesus i Robert Lewandowski
Juan Jesus i Robert Lewandowski Źródło:PAP/EPA / Ciro Fusco
FC Barcelona długo męczyła się z Napoli, aż w końcu Robert Lewandowski wkroczył do akcji. Polak błysnął dopiero po godzinie gry, lecz to nie wystarczyło Dumie Katalonii.

Kibice Barcelony mieli prawo martwić się przed wyjazdowym meczem Ligi Mistrzów z Napoli, mimo że włoska drużyna też jest daleko od idealnej dyspozycji. Widowisko było jednak niezłe, Robert Lewandowski trafił do siatki, ale Azzurri się nie poddali.

Oblężenie bramki Napoli

Od samego początku spotkania do przodu ruszyli goście, co mogło być dość zaskakujące. Gospodarze rzadko kiedy im się odgryzali, oglądaliśmy raczej oblężenie bramki bronionej przez Mereta. Golkiper i jego partnerzy z defensywy zostali wielokrotnie przetestowani przez przeciwników. A to Lewandowski sprytnie uderzał z ostrego kąta, a to swoich sił próbował Yamal, A to Gundogan huknął z dystansu… Włoch miał sporo roboty, ale doskonale się spisywał.

Po grze Azzurrich było widać, kogo im najbardziej brakuje, aby zdziałać nieco więcej pod bramką przeciwnika lub chociaż na jego połowie. Kogoś, kto za karę został zesłany do tak zwanego „klubu kokosa” i zapewne nie wyjdzie z niego aż do końca sezonu.

twitter

Dopiero po dwóch kwadransach Napoli nieco się ożywiło, a momentami nawet przejmowało inicjatywę. Po początkowym szturmie podopieczni Xaviego nieco opadli z sił i częściej oddawali piłkę rywalom, bo grali mniej agresywnie w odbiorze, a co za tym idzie również mniej skutecznie. Z drugiej strony gospodarzom wciąż brakowało pomysłu na to, jak sforsować defensywę Dumy Katalonii. Posłali co prawda kilka dośrodkowań, aczkolwiek nic ciekawego z nich nie wynikło.

Robert Lewandowski w końcu błysnął

Do przerwy wynik się nie zmienił i nie stało się to też po wznowieniu gry, choć obie ekipy nieco podkręciły tempo. Gorzej, że nie poszła za tym poprawa w dokładności poszczególnych zagrań. Niby pod obiema bramkami co jakiś czas robiło się groźnie, ale konkretów było z tego niewiele.

Słabo spisywał się też Robert Lewandowski, ale tylko do 60. minuty. Wcześniej niewiele mu wychodziło, ale po godzinie gry błysnął tak, jak pragnęli tego wszyscy cules. Polak dostał podanie od Pedriego, obrócił się z piłką w kierunku bramki i precyzyjnie uderzył po ziemi ze skraju pola karnego. Nie było to atomowe uderzenie – napastnik Barcelony po prostu uderzył zabójczo celnie i to wystarczyło, by pokonać Mereta.

twitter

Na tym strzelanie się nie skończyło, ponieważ na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Napoli zdołało odpowiedzieć. Wszystko za sprawą Osimhena, który w starciu fizycznym znakomicie poradził sobie z Martinezem. Snajper Azzurrich dostał piłkę od Anguissy, mając defensora Barcelony na plecach. Mimo wszystko zdołał się jednak obrócić, a w sytuacji sam na sam z ter Stegenem zachował stoicki spokój i posłał futbolówkę do siatki obok zmylonego Niemca.

Włoska drużyna naciskała na rywali do samego końca spotkania, dobrą okazję po rzucie rożnym miał między innymi Raspadori, lecz ostatecznie wynik spotkania się nie zmienił. Potyczka zakończyła się remisem, który zapewne nie satysfakcjonuje ani jednej, ani drugiej strony.

SSC Napoli 1:1 FC Barcelona
Gole: Osimhen 75' – Lewandowski 60’

Wyjściowy skład Napoli: Meret – Di Lorenzo, Rrahmani, Jesus, Olivera – Anguissa, Lobotka, Cajuste – Politano, Osimhen, Kwaracchelia
Wyjściowy skład Barcelony: ter Stegen – Kounde, Araujo, Martinez, Cancelo – de Jong, Christensen, Gundogan – Yamal, Lewandowski, Pedri

Czytaj też:
Kontrowersje w meczu Borussii Dortmund. Długo się będzie o tym dyskutowało
Czytaj też:
Do trzech razy sztuka. Weteran bohaterem w meczu Ligi Mistrzów

Opracował:
Źródło: WPROST.pl