W Polskim Związku Piłki Nożnej zdają sobie sprawę, że sprawy z ostatnich kilku miesięcy negatywnie wpływają na ich wizerunek. Obecność skorumpowanego działacza, Mirosława Stasiaka, w oficjalnym samolocie na mecz z Mołdawią przykryła nawet kompromitującą porażkę na boisku. Od związku odwrócili lub zagrozili odwróceniem sponsorzy. Nie podobało im się łączenie wizerunku ich firm z organizacją, która zaprasza w delegację osobę skazaną za czyny korupcyjne.
Dyrektor PZPN wyjaśnia doniesienia medialne
W ostatnich dniach znów zrobiło się głośno o PZPN-ie. Znów dotyczyło to negatywnego kontekstu. W spocie promującym 70. edycję Pucharu Polski zamieszczono fragment transmisji meczu, na którym na boisko wchodzi trójka sędziowska pod przewodnictwem Antoniego Fijarczyka. Były sędzia ekstraklasowy został wydalony z rozstrzygania spotkań po tym, jak wyszło na jaw, iż przyjął łapówkę od działacza GKS-u Katowice.
Po tym jak kadr obiegł media społecznościowe, portal WP SportoweFakty poinformował, że osoba wybierająca fragmenty do spotu została zwolniona, a trzy osoby z Działu Marketingu i Sponsoringu, Biblioteki Piłkarstwa Polskiego i Departamentu Komunikacji i Mediów nie otrzyma premii za trzeci kwartał. Teraz do doniesień medialnych na kanale „Meczyki” odwołał się Tomasz Kozłowski, nowy szef działu. Stwierdził, że sprawa została „rozdmuchana” na Twitterze, a PZPN nie znalazł sobie „kozła ofiarnego”.
– Mogę jedynie powiedzieć w tej sprawie, że ostatnie sytuacje pojawiające się w związku pokazują, że na polu komunikacyjnym jest dużo do poprawy. Mam nadzieję, że uda mi się to poprawić i wprowadzić transparentną i jasną komunikację, podobną jak za czasów pracy pana Janusza Basałaja. Konsekwencje tej sytuacji poniosą osoby, które uczestniczyły w produkcji i nadzorowały produkcję tego materiału. Nikogo nie w tej sprawie nie zwolniliśmy – podkreślił Kozłowski.
Duże zmiany w PZPN
Kozłowski potwierdził, że dział, nad którym objął kierownictwo, potrzebuje dużych zmian. Fragment z sędzią Fijarczykiem szybko zniknął z oficjalnego spotu opublikowanego na YouTube.
Czytaj też:
Słaby debiut Rafała Gikiewicza. Bramkarz nie zapamięta dobrze tego dniaCzytaj też:
Cristiano Ronaldo przełamał niemoc. Długo czekał na ten moment