Legia kilkukrotnie zadrżała w debiucie Goncalo Feio. I to na oczach Marka Papszuna

Legia kilkukrotnie zadrżała w debiucie Goncalo Feio. I to na oczach Marka Papszuna

Goncalo Feio
Goncalo Feio Źródło:PAP / Waldemar Deska
Legia Warszawa zremisowała z Rakowem Częstochowa w debiucie Goncalo Feio. Wicemistrzowie Polski musieli drżeć o ten wynik.

W tym tygodniu sporo mówiło się o Legii Warszawa. Wszystko oczywiście miało związek ze zwolnieniem Kosty Runjaicia i zatrudnieniem na stanowisku trenera Goncalo Feio. Portugalczyk nie miał zbyt dużo czasu, by przygotować swój nowy zespół do spotkania z aktualnym mistrzem Polski, czyli Rakowem Częstochowa. Był to pojedynek z podtekstami, bo Feio przecież jeszcze jakiś czas temu pracował w sztabie szkoleniowym Medalików. Dodatkowym smaczkiem był fakt, ze na trybunach stadionu Rakowa zasiadł były trener tego zespołu – Marek Papszun.

Tomas Pekhart wykorzystał jedną z nielicznych okazji

Pierwsza połowa należała do Legii Warszawa, ale tylko pod względem wynikowym. W 17. minucie bramkę zdobył Tomas Pekhart. Snajper wicemistrzów Polski wykazał się sprytem i dołożył głowę do dośrodkowania Radovana Pankova. Trzeba przyznać, że obrońcy Rakowa mogli zachować się lepiej.

Tę sytuację trzeba było puścić w niepamięć. Później Raków ruszył do ataku. Gola strzelił John Yeboah po kapitalnym podaniu Mateja Rodina, który wszedł na boisko w miejsce kontuzjowanego Zorana Arsenicia. Rodin posłał długą piłkę, a Yeboah uderzył bez przyjęcia, pokonując Dominika Hładuna. Wynik na tablicy świetlnej się jednak nie zmienił, ponieważ VAR wykazał, iż zawodnik Rakowa znajdował się na pozycji spalonej. Do końca pierwszej połowy bramki już nie padły.

Raków Częstochowa dopiął swego po wielu próbach

W drugiej części gry podopieczni Dawida Szwargi ruszyli z całą mocą do ataku. W wielu momentach zamykali Legię w jej polu karnym. Goście właściwie nie stworzyli sobie żadnej sytuacji strzeleckiej, a Raków często zagrażał bramce Hładuna. W 54. minucie arbiter odgwizdał rzut karny po faulu Rafała Augustyniaka na Władysławie Kocherginie. Później jednak po analizie VAR to anulował.

Później Raków nie odpuścił i większość czasu spędził na połowie Legii. Wreszcie dopiął swego w 82. minucie. Częstochowianie dosłownie rozklepali obronę Legii, a wszystko zakończyło się po dośrodkowaniu Frana Tudora. Strzałem głową Hładuna pokonał Ante Crnac. To był jak orzeźwiający pocisk w stronę gości, bo ci zagrali w końcówce nieco odważniej. W 90. minucie z ostrego kąta groźnie uderzał Marc Gual, ale nie trafił do siatki. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1, który nie satysfakacjonuje nikogo.

Czytaj też:
Kompromitacja Lecha Poznań. Koniecznie musisz zobaczyć bramkę Puszczy Niepołomice!
Czytaj też:
Tak Legia Warszawa zagra pod wodzą Goncalo Feio. Były piłkarz nie ma wątpliwości

Opracował:
Źródło: WPROST.pl