Mecz rozgrywano w Salonikach, do 86 minuty gospodarze przegrywali 1:2. Wtedy to w polu karnym upadł zawodnik PAOK Saloniki Robert Mak. Sędzia nie przyznał jednak rzutu karnego, a ukarał protestującego zawodnika czerwoną kartką. Wówczas na boisko poleciały race i różne przedmioty. Duża grupa kibiców wdarła się na murawę. Piłkarzy Olympiakosu ewakuowano, a do akcji wkroczyła policja. Meczu nie dokończono.
"Choćby mieli nas wyrzucić"
– Chciałbym wszystkich przeprosić. Niestety nic się w naszym kraju nie zmienia i to jest rezultat tych nieakceptowalnych rzeczy, które dzisiaj widzieliśmy – mówił właściciel PAOK Saloniki Ivan Savvidis. Zapowiedział, że jego drużyna nie zagra w rewanżu.
– Nie pojedziemy do Aten. Nawet mimo możliwych kar moje stanowisko w tej sprawie się nie zmieni, choćby mieli nas wyrzucić z Super League – oświadczył. Zaproponował rozegranie meczu na neutralnym terenie, prowadzonym przez międzynarodowego sędziego. Wezwał również do ustąpienia ze stanowiska szefa Greckiej Federacji Piłkarskiej Giorgosa Girtzikisa.
Reuters, TVN 24