Mateusz Żukowski nie jest gwiazdą Ekstraklasy, bo dopiero przebija się do wyjściowego składu Lechii Gdańsk. Młodzieżowiec przeszedł jednak daleką drogą, aby być tu, gdzie znajduje się obecnie. Opowiedział o tym w „Radiu Gdańsk”, wspominając między innymi traumę z dzieciństwa.
Zerwane relacje
– Miałem różne perypetie związane z tatą, teraz już z nim nie rozmawiam. Ojciec bił moją mamę, było trudno w domu. Mama jest po czterech operacjach. Ja nie lubię do tego wracać, ona często to robi i zaczyna płakać. Staram się ją wyciągać z tego, żeby już nie wracała. Mam też dwóch braci, którzy przez ojca zboczyli z toru, zeszli na złą drogę. Staram się też im pomagać, żeby wrócili na dobrą – wyznał 19-letni zawodnik, występujący ostatnio na prawej obronie.
Piłkarz nie odciął się jednak od reszty rodziny i każdego innego członka familii stara się wspierać w różnoraki sposób. – Pomagam siostrze i mamie, spłaciłem jej bardzo duży dług. Od małego mówiłem mamie, że jeżeli będę grał w piłkę i więcej zarabiał, to będę jej pomagał, tak jak ona starała się dla mnie. Potrzeba było pieniędzy na buty czy 60 złotych składki za treningi. Zawsze wyczarowała z kapelusza, żebym mógł grać w piłkę – powiedział Żukowski.
Żukowski otrzymywał wielką pomoc
Oprócz tego wspomniał również o pomocy, jaką otrzymywał od rodziców innych kolegów z drużyny w czasach juniorskich. Boczny obrońca, a niegdyś napastnik, wspomniał w rozmowie między innymi o zrzutkach, które organizowali po to, aby uzbierać kwotę, dzięki której Żukowski mógł pojechać na obóz z drużyną.
– Na przestrzeni pięciu lat bardzo pomogło mi chodzenie do psychologa, rozmowy z narzeczoną, mamą, menadżerami czy trenerem Andrzejem Małeckim – wyznał Żukowski.
Czytaj też:
Świetny weekend naszych snajperów w MLS. Polscy napastnicy są w genialnej formie. Mamy wideo