Mistrzowie Polski pokazali charakter w Lizbonie. Osłabiony Raków wraca na tarczy

Mistrzowie Polski pokazali charakter w Lizbonie. Osłabiony Raków wraca na tarczy

Raków Częstochowa walczył dzielnie w Lizbonie
Raków Częstochowa walczył dzielnie w Lizbonie Źródło:Newspix.pl / Jakub Ziemianin / 400mm.pl
Nie było niespodzianki w meczu Sportingu z Rakowem Częstochowa w ramach czwartej kolejki rozgrywek Ligi Europy UEFA. Mistrzowie Polski przegrali (1:2) w Lizbonie, ale niedawny uczestnik Champions League do końca musiał być czujny o końcowy wynik.

Z pewnością nie można odmówić ambicji piłkarzom Rakowa Częstochowa. Zespół prowadzony przez trenera Dawida Szwargę trafił do naprawdę wymagającej grupy w Lidze Europy UEFA. Lizboński Sporting czy włoska Atalanta Bergamo to rywale, od których będący na europejskim dorobku zespół, może się jeszcze wiele nauczyć.

Raków Częstochowa osłabiony w meczu w Lizbonie

Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie Sportingu z mistrzami Polski, gdyby nie czerwona kartka, z którą z boiska wyleciał Bogdan Racovitan. Defensor Rakowa już w 12 minucie osłabił zespół, ratując się interwencją w szesnastce przyjezdnych. Choć początkowo sędzia puścił grę dalej, po weryfikacji VAR ostatecznie przyznał rzut karny dla Sportingu oraz wlepił graczowi Rakowa czerwony kartonik. Czy niezbyt pochopnie?

twitter

Pewnym wykonawcą jedenastki był Pedro Goncalves. Trafienie z 14 minut na pewno uspokoiło kibiców klubu z Lizbony. Mając rywala w osłabieniu, można się było spodziewać, że kolejne gole dla Sportingu, to tylko kwestia czasu. Po pierwszych 45 minutach okazało się jednak, że na tablicy wyników został utrzymany rezultat 1:0.

Trzeba przyznać, że spora w tym zasługa Vladana Kovacevicia. Bramkarz Rakowa kilkukrotnie popisywał się naprawdę solidnymi interwencjami. Częstochowianie nie przestraszyli się niedawnego uczestnika Ligi Mistrzów. Raków postawił na ambitną walkę, choć widać było, że pod względem indywidualnych umiejętności, obie drużyny sporo różniło. Wynik wskazywał jednak na zupełnie co innego.

Honorowe trafienie nagrodą za pracę mistrzów Polski

Co więcej, drugie 45 minut zakończyło się remisem 1:1. Raków nadal konsekwentnie starał się próbować urwać cokolwiek z wyjazdu do Lizbony. Grupa niemal 300 kibiców spod Jasnej Góry, obecna na trybunach portugalskiego stadionu, mogła się szczególnie cieszyć w 78 minucie. Wówczas gola kontaktowego zdobył Milan Rundić.

twitter

Serb strzelił jednak nie na 1:1, a właśnie 1:2 z perspektywy przyjezdnych. Wcześniej, tuż po przerwie, ponownie na listę strzelców wpisał się Pedro Goncalves. Ponownie z rzutu karnego. A to za sprawą zagrania piłki ręką w szesnastce Rakowa, czyli – trzeba przyznać – w nieco nieszczęśliwych okolicznościach.

Choć Sporting miał kontrolę nad meczem, przynajmniej pod względem statystycznym, Raków do końca ambitnie walczył. I jak na zespół, który od 12 minuty grał w osłabieniu, to w Lizbonie faktycznie mistrzowie Polski zostawili kawał serducha. Tym bardziej szkoda, że obyło się bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

Czytaj też:
Koncert w wykonaniu Legii Warszawa. Żrinjski Mostar nie miał nic do powiedzenia
Czytaj też:
Legenda doceniła Marcina Bułkę. Usłyszeć takie słowa to zaszczyt

Opracował:
Źródło: WPROST.pl