Koncert w wykonaniu Legii Warszawa. Żrinjski Mostar nie miał nic do powiedzenia

Koncert w wykonaniu Legii Warszawa. Żrinjski Mostar nie miał nic do powiedzenia

Rafał Augustyniak
Rafał Augustyniak Źródło:PAP / Leszek Szymański
Legia Warszawa w końcu się przełamała w Ekstraklasie. By teraz potwierdzić powrót na zwycięską ścieżkę, podopieczni Kosty Runjaicia musieli pokonać Żrinjski Mostar w ramach Ligi Konferencji Europy. W pierwszym meczu Wojskowi wygrali 2:1, a jak było tym razem?

Legia Warszawa przystąpiła do rundy rewanżowej Ligi Konferencji Europy w dobrych humorach. Podopiecznym Kosty Runjaicia udało się przełamać fatalną serię czterech porażek w PKO BP Ekstraklasie i Legioniści z optymizmem mogli czekać na przyjazd Bośniaków. Żrinjski Mostar w pierwszym meczu uległ stołecznemu klubowi 1:2. Ponadto po trzech meczach Legia Warszawa miała na swoim koncie sześć oczek i zajmowała pierwsze miejsce w grupie, tuż przed Aston Villą z takim samym dorobkiem punktowym, ale porażką w bezpośrednim starciu.

Mocne otwarcie Rafała Augustyniaka i poprawka Josue

Od początku dość niespodziewanie to goście mieli minimalną przewagę posiadania piłki i to oni jako pierwsi oddali groźny strzał na bramkę Hładuna. W 2. minucie szczęścia spróbował Corluka, ale na szczęście dla warszawskiej Legii, futbolówka poleciała w trybuny. Wraz z upływającym czasem Legioniści nabierali animuszu i przejmowali inicjatywę. W 13. minucie prawym skrzydłem pomknął Paweł Wszołek i wywalczył rzut rożny. To właśnie po tym stałym fragmencie podopieczni Kosty Runjaicia wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie minęło jednego z graczy, ale dotarło do Rafała Augustyniaka, który zachował się jak rasowy snajper i strzałem z powietrza umieścił ją pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Maricia.

twitter

Ten gol wyraźnie podciął skrzydła gościom, który od tej pory głównie się bronili przed kolejnymi atakami rywali. Motorem napędowym Wojskowych od początku tego spotkania byli wcześniej wspomniany Paweł Wszołek i Josue, który świetnie wypuszczał go na wolne pole. W 25. minucie jedno z podań od Portugalczyka otrzymał Ernest Muci. Albańczyk próbował w swoim stylu posłać mierzony strzał na bramkę rywali, ale tym razem został zablokowany.

W 29. minucie kapitalne podanie na wolne pole od Ernesta Muciego dostał Patryk Kun. Wahadłowy stołecznego klubu wbiegł przed defensora rywali i dał się sfaulować Corluce. Sędzia się zawahał, ale po chwili wskazał na 11. metr. Rzut karny na bramkę zamienił Josue. Tuż przed przerwą Żrinjski miał kapitalną okazję do strzelenia kontaktowej bramki. W pierwszej sytuacji po dośrodkowaniu świetnie zachował się Hładun, który wypiąstkował piłkę do boku. Niestety dla niego tam stał Canadjija, ale nie trafił w światło bramki.

twitter

Legia Warszawa nie oddała inicjatywy po przerwie

W drugiej połowie mieliśmy więcej walki w środku pola. Pierwszą groźną okazję Legioniści stworzyli sobie w 56. minucie. Znów tę akcję napędzili Josue z Wszołkiem, ale tym razem, zamiast dośrodkowywać, wahadłowy zagrał wzdłuż szesnastki do Muciego, który odegrał Elitimowi. Kolumbijczyk oddał silny strzał, ale został zablokowany. W 60. minucie swoich sił spróbował Kapuadi. Francuz huknął zza pola karnego, ale futbolówka poleciała minimalnie ponad poprzeczką.

Niecałe dziesięć minut później Legioniści rozegrali kapitalną koronkową akcję. Wszystko zaczęło się od Ernesta Muciego, który przedryblował Jakovljevicia i wyłożył piłkę przed pole karne do Josue. Kapitan stołecznego klubu mógł spróbować strzału, ale zaskoczył rywali odgrywając do wbiegającego z prawego skrzydła Pawła Wszołka. Wahadłowy posłał piłkę poza lewy słupek bramki. W 71. minucie mecz na moment został przerwany z powodu zachowania kibiców gości, którzy najpierw odpalili race, a potem próbowali rzucić je na murawę.

W końcówce goście próbowali znaleźć drogę do bramki Hładuna, ale defensorzy skutecznie im to utrudniali. Ostatecznie ten mecz zakończył się wynikiem 2:0. Po czterech kolejkach Ligi Konferencji Europy Wojskowi mają dziewięć oczek i przewodzą w grupie E.

Czytaj też:
Kryzys Legii Warszawa nie wziął się znikąd. W tym tkwi główny problem