Reprezentacja Polski miała przed sobą bardzo trudne zadanie, bowiem zaledwie sześć dni po bolesnej porażce 1:6 z Belgią musieli ponownie stanąć oko w oko z tym przeciwnikiem. Były nadzieje i pragnienia, by to spotkanie wyglądało inaczej, niż tamto w Brukseli, szczególnie że u Czerwonych Diabłów nie grał między innymi Kevin De Bruyne.
Liga Narodów. Cierpienie i niewykorzystane sytuacje Polaków
Biało-Czerwoni starali się od samego początku grać w wysokim pressingu. Parę niebezpiecznych wrzutek Belgów stonowało jednak nastroje naszej reprezentacji i w późniejszych minutach Biało-Czerwoni bronili nadal agresywnie, ale jednak już z głębszej strefy boiska. Szybko doczekaliśmy się trafienia na 1:0 dla gości. Bowiem podanie górą od Youri Tielemansa dostał Michy Batshuayi, który ani myślał się pomylić, uderzając głową. Cała sytuacja miała miejsce w 16. minucie spotkania.
Biało-Czerwoni przez ostatnie pół godziny pierwszej połowy spotkania bardzo się męczyli, ale doszli do dosłownie kilku sytuacji strzeleckich. Najważniejszą z nich miał na nodze Nicola Zalewski, który otrzymał przepiękne dośrodkowanie górą od Roberta Lewandowskiego, który zbiegł do linii bramkowej po podaniu od Matty'ego Casha. Niestety młody zawodnik Romy minimalnie przestrzelił. Chwilę później sędzia zawołał piłkarzy do szatni. Wynik do przerwy był dla Polaków gorszy, niż w pierwszym meczu, ale można zaryzykować stwierdzenie, że gra nie.
Polska – Belgia. Udało się uniknąć blamażu
Polacy bardzo ładnie rozpoczęli po przerwie, ale niestety po strzale Żurkowskiego Polacy stracili piłę i narazili się na kontrę Hazarda. Żurkowski musiał faulować i zobaczył żółtą kartkę. W 58. minucie na boisku pojawili się Karol Świderski i Przemysław Frankowski, którzy zastąpili Zalewskiego i Zielińskiego.
Gra Polakom się niestety nie kleiła. Gdy mieli ją już przy nodze, często nie potrafili wymienić trzech podań. Gdzieś się ciągle Biało-Czerwonym spieszyło. Gra naszych piłkarzy zaczęła o wiele lepiej wyglądać w 70. minucie. Nie zaryzykujemy stwierdzenia, że gospodarze grali jak równy z równym, ale nie uprawiali przynajmniej „desperackiej piłki”.
Później zaczęło się robić coraz ciekawiej, bowiem na ostatnie 20 minut Polacy wręcz przejęli inicjatywę. Kilka wspaniałych akcji Polaków sprawiło, że do ostatniej minuty cały PGE Narodowy wierzył w remis. Niesamowitej sytuacji nie wykorzystał Karol Świderski, który otrzymał mierzone podanie od Roberta Lewandowskiego. Napastnik niestety trafił głową w słupek. Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 1:0 dla gości. Biało-Czerwoni kończą Ligę Narodów z bilansem jedna wygrana, jeden remis i dwie porażki.