Po podjęciu decyzji o nieprzedłużeniu kontraktu z Czesławem Michniewiczem prezes PZPN Cezary Kulesza podjął decyzję o zatrudnieniu Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. W Portugalczyku były pokładane ogromne nadzieje, bo poza prowadzeniem pierwszej kadry, trener miał również podzielić się swoją wiedzą nt. udoskonalenia szkolenia młodzieży.
Ogromne rozczarowanie Fernando Santosem
Niestety 68-latek pobierający około 735 tys. zł miesięcznie wynagrodzenia nie spełnia oczekiwań, bo po pięciu meczach el. Euro 2024 Polacy mają sześć punktów i zajmują czwarte miejsce w grupie E. Czarę goryczy miała przelać porażka w ostatnim meczu z Albanią, po której prezes PZPN Cezary Kulesza wezwał na dywanik Portugalczyka.
Po tym spotkaniu dostaliśmy lakoniczny komunikat od rzecznika prasowego Jakuba Kwiatkowskiego, który nie zdradził szczegółów spotkania, ale poinformował, że odbędzie się kolejne, jeszcze w tym tygodniu. – Panowie rozmawiali o zakończonym zgrupowaniu, które – jak wiemy – było dla nas bardzo złe, jeśli chodzi o wyniki. Dyskutowano również o trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się reprezentacja Polski w eliminacjach Euro 2024 – mówił.
Wiemy, kiedy Fernando Santos zostanie zwolniony
Dziennikarze WP Sportowych Faktów dotarli do informacji, że kolejne spotkanie Fernando Santosa i Cezarego Kuleszy ma odbyć się już jutro, tj. w środę 13 września.
Więcej informacji na temat przyszłości Fernando Santosa ujawnił Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl. Dziennikarz napisał, że sprawa zwolnienia szkoleniowca nie jest aż tak skomplikowana jak się wydawało. „Wypracowywanie porozumienia ma iść sprawnie. Zostały szczegóły i strony będą mogły się rozstać za porozumieniem stron” – napisał.
Zgodnie z ustaleniami serwisu meczyki.pl 68-latek ma jeszcze w tym tygodniu przestać oficjalnie pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski, a dopinane są ostatnie formalności. „Może stać się to właściwie w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin” – informuje portal.
Czytaj też:
Ile kosztuje zwolnienie Fernando Santosa? PZPN musiałby sięgnąć głęboko do kieszeniCzytaj też:
Czy sukcesy Fernando Santosa omamiły PZPN? W Portugalii nie mają złudzeń