Choć wynik może sugerować coś całkiem odwrotnego, spotkanie Canarinhos z reprezentacją Polski było bardzo wyrównane. Biało-Czerwoni wygrali 3:0 (26:24, 25:21, 25:20), pokonując Brazylijczyków już czwarty raz z rzędu w meczach o dużą stawkę, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników w pierwszym secie był Bartosz Kurek. As ekipy Nikoli Grbicia nie dokończył jednak spotkania, choć nie zasygnalizował żadnych problemów zdrowotnych. Po meczu zdradził, dlaczego tak się stało.
Dlatego Bartosz Kurek nie dokończył meczu z Brazylią
W pomeczowym wywiadzie dla „Interii Sport” Bartosz Kurek zapewnił, że jego zejście z boiska do końca meczu nie miało związku z kontuzją, która wywoływała u niego problemy w ostatnich tygodniach.
– Było bardzo dobrze. Tego nie było widać, ale czuję się bardzo dobrze. Jestem gotowy do gry i fajnie było wystąpić w końcu bez bólu. Po powrocie z Filipin miałem jeszcze nieco lżejszy program, ale szybko byłem do dyspozycji trenera – powiedział 34-letni atakujący reprezentacji Polski.
W tym tkwił klucz do zwycięstwa Biało-Czerwonych
Bartosz Kurek zdobył osiem punktów w meczu i docenił walkę, jaką podjęli Canarinhos. W całym meczu zdobył osiem punktów, siedem po ataku i jeden blokiem. Zdradził też, co jego zdaniem okazało się kluczowe w zwycięstwie.
– Takiego spotkania się spodziewaliśmy. Właśnie grania na styku. Spotkały się bowiem ekipy, które doskonale się znają. Liczyliśmy na to, że będziemy wygrywać końcówki i tak było. Na tym etapie nie można grać miękko na zagrywce. Postawiliśmy zatem w tym meczu na ten element, ale też kalkulując ryzyko, żeby nie robić kolejnych punktów za nich – mówił atakujący.
Reprezentacja Polski rozegrała doskonały mecz, po raz kolejny udowadniając swoją wartość na światowej scenie siatkarskiej. Zawodnicy Nikoli Grbicia już są jedną z czterech najlepszych drużyn Ligi Narodów, a najbliższe spotkanie z Japonią, które odbędzie się w sobotę, 22 lipca o godz. 17:00 wykaże, czy będą w stanie powtórzyć wyczyn z fazy zasadniczej i ograć zarówno Brazylijczyków, jak i Japończyków. W tym samym czasie swój mecz będą rozgrywały drużyny USA i Włoch, zatem finalistów Ligi Narodów 2023 poznamy jednocześnie.
Czytaj też:
Jakub Kochanowski dla „Wprost”: Po takich bitwach aż palce boląCzytaj też:
Klemen Cebulj dla „Wprost”: Obecny kalendarz siatkarski to przesada. Nie chcemy oglądać dzieci tylko przez kamerkę