Polscy siatkarze przed szansą pokonania koszmaru. Ta klątwa trwa od 2015 roku!

Polscy siatkarze przed szansą pokonania koszmaru. Ta klątwa trwa od 2015 roku!

Reprezentacja Polski siatkarzy
Reprezentacja Polski siatkarzy Źródło:Newspix.pl / Jakub Piasecki / CyfraSport
Jest jedna drużyna na świecie, która w szczególny sposób „nie leży” reprezentacji Polski siatkarzy. Biało-Czerwoni od 2015 roku regularnie podczas mistrzostw Europy przegrywają ze Słowenią. Z kim Polacy zagrają w czwartkowym półfinale czempionatu Starego Kontynentu? Cóż, będzie okazja na wielkie przełamanie w Rzymie.

Reprezentacja Polski siatkarzy podczas ME 2023 kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Biało-Czerwoni w rozgrywkach grupowych zaliczyli komplet pięciu zwycięstw. Polacy wygrali kolejno z: Czechami (3:0), Holandią (3:1), Macedonią Północną (3:0), Danią (3:0) i Czarnogórą (3:0). Do tego wicemistrzowie świata dołożyli dwie wygrane w fazie pucharowej, po 3:1 z Belgią (1/8 finału) oraz Serbią (ćwierćfinał).

Klątwa reprezentacji Polski w meczach ze Słoweńcami na ME

Już przed startem turnieju ME siatkarzy wiadomo było, że przy braku większych niespodzianek, w półfinale dla Biało-Czerwonych będzie czekał prawdziwy koszmar. Tak można określić kadrę Słowenii, która regularnie zamykała polskiej reprezentacji szanse na walkę o najwyższe cele. I to akurat podczas turniejów rangi ME.

Zaczęło się już w 2015 roku, kiedy Słowenia wyrzuciła Polaków w ćwierćfinale. Choć Polacy zdołali wyjść z tarapatów, przegrywając już 0:2 w setach, ostatecznie Słoweńcy wygrali w tie-breaku 16:14. Co ciekawe, najwięcej punktów dla Biało-Czerwonych zdobyli wówczas… Bartosz Kurek (20), czyli obecny kapitan reprezentacji Polski. Drugim najlepszym pod względem punktowym u Polaków był Michał Kubiak (19). W drużynie Biało-Czerwonych grali wówczas jeszcze: Karol Kłos (obecny na ME 2023), Mateusz Bieniek, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika i Paweł Zatorski, także obecny na trwającym turnieju. Osiem lat temu po drugiej stronie siatki świetnie punktowali również Tine Urnaut (17) czy Klemen Cebulj (14). Czyli kolejna dwójka, która gra i liczy się w kadrze do teraz.

Po porażce w bułgarskiej Sofii (2015) Polacy ponownie musieli uznać wyższość Słowenii na swoim terenie. Krakowska Tauron Arena była świadkiem jednego z najsmutniejszych pożegnań z ME we współczesnych dziejach kadry siatkarzy. Polacy przegrali w barażach o miejsce w ćwierćfinale ze Słowenią 0:3. Najwięcej punktów dla Biało-Czerwonych zdobył wówczas Łukasz Kaczmarek, stawiający pierwsze kroki w reprezentacji. Zmieniając po pierwszym secie Dawida Konarskiego, atakujący zdołał zdobyć dla Polaków dziewięć punktów. To był okres pracy w Polsce Ferdinando De Giorgiego. Dzisiejszy selekcjoner Włochów w 2017 roku doprowadził polski zespół do katastrofy i zamiast sukcesu, skończyło się na wielkiej smucie ze Słowenią w tle.

Porażka Biało-Czerwonych nawet w katowickim Spodku

Odczarować słoweńskiej klątwy nie udało się także w 2019 roku. Polacy trafili na Słowenię w półfinale. Kocioł jaki stworzyli wówczas słoweńscy kibice, w wypełnionej do ostatniego miejsca Dvorana Center Stozice w Ljubljanie, pociągnął gospodarzy do triumfu 3:1. Ponownie prym wiedli tacy gracze jak Cebulj (obecnie grający w Asseco Resovii Rzeszów) czy Urnaut. Po polskiej stronie swoje pierwsze kroki w kadrze stawiał Wilfredo Leon. Stanęło na 22 punktach, ale zabrakło przyjmującemu wówczas wystarczającego wsparcia. Drużyna prowadzona przez trenera Vitala Heynena musiała uznać wyższość przeciwników. Co ciekawe, w tamtym spotkaniu na zmianach pojawiał się m.in. Aleksander Śliwka. Swojego czasu nie dostał za to środkowy Jakub Kochanowski.

Ostatnia porażka na ME ze Słowenią to najświeższe wspomnienia z 2021 roku. Końcówka ery drużyny Heynena, z symbolicznym pożegnaniem kapitana Kubiaka z reprezentacją. W katowickim Spodku kibiców było ponad 10 tysięcy, ale Słowenia ograła Polaków w ich „siatkarskim domu” 3:1. Leon znów punkował najlepiej (20), wspierany Kurkiem (12) czy grającym już Kochanowskim (12). To jednak było za mało na drużynę prowadzoną przez Alberto Gulianiego. Polacy ponownie skończyli mecz na tarczy, a na pocieszenie ograli Serbów w grze o brązowe medale.

Jak będzie podczas czwartkowego starcia w Rzymie? Słowenia ma trenera Gheorghe Cretu. Człowieka, który z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zdobył m.in. Ligę Mistrzów, a graczy takich jak np. wspomniani wcześniej Śliwka, Kaczmarek czy Marcin Janusz bądź Kamil Semeniuk, zna jak własną kieszeń. Co więcej, tuż przed ME 2023 podczas Memoriału im. Huberta Jerzego Wagnera Słowenia ograła Polskę w Krakowie (znowu Tauron Arena!) do zera w setach.

Pocieszające jest jednak to, że ze Słowenią Polacy od 2015 roku wygrali kilka spotkań. Trzeba jednak odczarować fatum ME i meczów ze słoweńską drużyną. Po swojej stronie Polacy mają sporo argumentów. Na czele z nowym zespołem pod okiem trenera Nikoli Grbicia. Razem z Serbem Polacy przywożą z każdej poważnej imprezy medal. A dodatkowo Grbić wydaje się mieć kilka planów na mecz, gdyby była konieczność wprowadzania ich w trakcie czwartkowej rozgrywki. Jedno jest bowiem pewne, wicemistrzowie Europy na pewno nie przestraszą się wicemistrzów świata.

Polska – Słowenia, o której mecz i gdzie oglądać?

Reprezentacja Polski przeciwko kadrze Słowenii zagra w pierwszym meczu półfinałowego czwartku (tj. 14 września) w PalaLottomatica. Pojedynek w rzymskim obiekcie, który może pomieścić nawet 10 500 kibiców, rozpocznie się o godzinie 18:00.

Transmisję z półfinału Polska – Słowenia będzie można oglądać zarówno na kanałach Polsatu Sport, jak i w TVP Sport. Podobnie będzie wyglądała sytuacja z transmisjami online. Pojedynek Biało-Czerwonych będzie dostępny na stronie internetowej TVP Sport oraz na m.in. platformie Polsat Box Go.

Czytaj też:
To było jak nóż w plecy dla Nikoli Grbicia. Jego brat zdradził szczegóły
Czytaj też:
Serbowie próbowali prowokować polskich siatkarzy. Paweł Zatorski zdradził kulisy meczu