Nie od dziś wiadomo, że sytuacja ZAKSY Kędzierzyn-Koźle jest daleko od oczekiwanych. Przesadą byłoby napisanie, iż podopieczni Adama Swaczyny przegrywają mecz za meczem, aczkolwiek mówienie o kryzysie jest zdecydowanie zasadne. Kolejną jego odsłonę zobaczyliśmy dziś, 4 lutego, gdy mistrzowie Europy podjęli u siebie Asseco Resovię.
Problemy gospodarzy dotyczące tego meczu rozpoczęły się jeszcze przed jego rozpoczęciem. Tuż przed nim okazało się bowiem, że z powodów zdrowotnych nie wystąpią w nim Łukasz Kaczmarek, Korneliusz Banach i Bartosz Bednorz. Do tego już od pewnego czasu z kłopotami zdrowotnymi zmaga się Aleksander Śliwka. Jakby tego było mało, w trakcie spotkania zejść musiał Dmytro Paszycki. To nic nowego w drużynie z Kędzierzyna-Koźla, ponieważ liczne urazy męczą ZAKSĘ praktycznie od początku sezonu.
Kuriozum w meczu ZAKSA – Resovia
Braki w zespole było widać także na parkiecie, ponieważ już na samym starcie Resovia wyszła na prowadzenie 6:1. Później zrobiło się 13:6 dla niej, aż w końcu pierwszy set zakończył się wynikiem 25:17. podopiecznym trenera Swaczyny tylko nieco lepiej poszło w drugiej partii, ponieważ wtedy ekipa z Podkarpacia wygrała 25:21. Równą rywalizację obejrzeliśmy dopiero w trzecim i ostatnim secie, który też padł łupem przyjezdnych (26:24). ZAKSA przegrała więc 0:3.
Przy okazji tego spotkania doszło również do pewnej kuriozalnej sytuacji. W związku z problemami kadrowymi nominalny libero Tomasz Gawron został zgłoszony jako przyjmujący, ale to jeszcze nic dziwnego. Prawdziwy obraz kryzysu kędzierzynian wyłonił się dopiero w chwili, kiedy okazało się, że w składzie gospodarzy znalazł się także Justyn Ziółkowski. W czym rzecz? A no w tym, że na co dzień pracuje on z tą ekipą jako trener przygotowania fizycznego. Wystąpił również Krzysztof Zapłacki, czyli pracownik urzędu oraz zawodnik drugoligowej ZAKSY Strzelce Opolskie (rezerw kędzierzynian).
Mimo jednoznacznej porażki fani ZAKSY docenili swoich ulubieńców i po zakończeniu spotkania podziękowali im gromko. Wcześniej jednak wielokrotnie manifestowali swoje niezadowolenie związane z fatalnymi wynikami w sezonie 2023/24. Obecnie zespół ten zajmuje dopiero 10. miejsce w PlusLidze. Ma na koncie 26 punktów, podczas gdy pierwszy Jastrzębski Węgiel aż 54.
Czytaj też:
Włoski gwiazdor zwierza się po latach. „W Jastrzębskim Węglu nie mogliśmy się dogadać”Czytaj też:
Polskim siatkarzom się oberwało. W kierunku jednego padł mocny zarzut