Natalia Żaczek dla „Wprost”: Wątpię, aby Polacy odegrali kluczowe role w Turnieju Czterech Skoczni

Natalia Żaczek dla „Wprost”: Wątpię, aby Polacy odegrali kluczowe role w Turnieju Czterech Skoczni

Kamil Stoch i Piotr Żyła
Kamil Stoch i Piotr Żyła Źródło:Newspix.pl / EXPA/Tadeusz Mieczyński
– Serce walczy z rozumem. Mimo wszystko wątpię, aby polscy skoczkowie odegrali kluczowe role w trakcie Turnieju Czterech Skoczni, aczkolwiek chciałabym się mylić – mówi Natalia Żaczek w rozmowie z „Wprost”

Tuż przed rozpoczęciem Turnieju Czterech Skoczni nastroje w reprezentacji Polski są minorowe ze względu na kryzys, który dopadł podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Dlaczego w ogóle się pojawił? Czy Biało-Czerwoni nadal ufają Austriakowi? Czy w naszej drużynie narodowej ogon kręci psem? Jak Polacy wypadają w sprzętowym wyścigu zbrojeń? Czego możemy oczekiwać od nich jeśli chodzi o występy w Niemczech i Austrii? Kto stanie na podium TCS? O tym wszystkim rozmawialiśmy z Natalią Żaczek, dziennikarką „Przeglądu Sportowego Onet”.

Rozmowa z Natalią Żaczek przed Turniejem Czterech Skoczni

Mariusz Bielski („Wprost”): Przygotowując się do naszej rozmowy, rozpisałem sobie tyle wątków, że aż nie wiem, od czego zacząć... Kwestię tego, co dzieje się aktualnie w reprezentacji Polski, dałoby się ugryźć od tylu stron, że prowadzi mnie to wszystko do jednej konkluzji – w naszej drużynie narodowej zapanował chaos.

Natalia Żaczek („Przegląd Sportowy Onet”): Jest trochę zamieszania. Co innego słyszymy od trenera, co innego od skoczków, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim jest Adam Małysz. Robi się z tego mały chaos. Zawodnicy wolą jeździć na zawody od spokojnych treningów, pragną startować. Thomas Thurnbichler wręcz przeciwnie, a prezes PZN dodaje, że skoro zawodnicy nadal nie skaczą w pełni stabilnie, raczej spodziewał się, że zostaną w kraju, a nie pojadą na Puchar Świata do Engelbergu. W takiej sytuacji kibicowi trudno wyrobić sobie jednoznaczną opinię na ten temat.

Niemniej wydaje się, że stabilizację, której brakuje Polakom, najlepiej wypracować podczas treningów. Można wtedy oddać kilka lub kilkanaście skoków dziennie, a nie po 3 lub mniej. Pojawił się dwugłos w kadrze, co nie jest komfortową sytuacją i potęguje niekorzystny obraz kadry w mediach. Chociaż trzeba mieć na uwadze, iż w tych wywiadach tuż po konkursach skoczkowie mówią rzeczy w emocjach i to jest zupełnie coś innego, niż kiedy rozmawiają spokojnie z samym trenerem. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie wypracowana wspólna droga, która pomoże te problemy rozwiązać.

Co sądzisz o tego typu sytuacjach, gdy Thomas Thurnbichler sugeruje, iż nasi skoczkowie powinni ominąć jakiś weekend z Pucharem Świata i skupić się na pracy podstaw, a Dawid Kubacki mu się sprzeciwia i stawia na swoim, a potem wyniki nadal są kiepskie i progresu nie widać? To jest w porządku, że zawodnik ma swoje zdanie, czy jednak ogon kręci psem?

To jest całkiem zabawne, bo zawsze narzekamy, iż brakuje nam wyrazistych sportowców, a gdy nagle pojawiła się taka sytuacja, to mówimy, że nie powinien się tak zachowywać (śmiech).

Aczkolwiek coś w tym jest – to trener rządzi drużyną i żaden ze skoczków, choćby nie wiadomo, jakie miał sukcesy, nie jest większy od całego zespołu. Jego zdanie nie może być ważniejsze od opinii trenera.

Wydaje mi się, że coś podobnego działo się w ostatnim sezonie Michala Dolezala, gdy podkreślano, iż brakowało mu decyzyjności i zawodnicy nim rządzili... Tutaj Dawid Kubacki postawił na swoim i czy była to dobra decyzja? Patrząc przez pryzmat występów w Engelbergu, trzeba stwierdzić, że nie. Różne wypowiedzi reprezentantów Polski też nie pomagają im samym w zachowaniu spokoju.

Media podłapują i rozpoczyna się dyskusja...

Z jednej strony uważam, że nie powinno do czegoś takiego dochodzić, a z drugiej rozumiem, iż w zawodnikach pojawia się frustracja czy brak cierpliwości. Przed kamerami często wypowiadają się w emocjach... A co oni sobie myślą tak naprawdę i jak w rzeczywistości wyglądają ich relacje z trenerem, to my tego tak w sumie nie wiemy.

Sądzisz, że nasi skoczkowie narciarscy nadal wierzą w Thomasa Thurnbichlera i jego pomysły?

Należy podkreślić, że relacje naszych skoczków z trenerem to od początku jest sinusoida. Pamiętamy, co działo się w marcu ubiegłego roku, gdy Michal Doleżal żegnał się z drużyną, a zawodnicy stanęli za nim murem. Oni nie chcieli zmiany. Wydawało się więc, że Thurnbichlerowi będzie bardzo trudno zaskarbić sobie ich zaufanie. Fakt, że jest młodszy od niektórych, również może mieć jakieś znaczenie. Nie jest wszak tak doświadczony jak na przykład Stefan Horngacher, który wprowadził u nas rządy twardej ręki. Z drugiej strony Austriak to utalentowany trener i zapracował sobie w ojczyźnie na to, aby taka federacja jak nasza, się nim zainteresowała. Uważam zatem, że Thurnbichler jest kompetentnym szkoleniowcem.

Dodatkowo – przecież w minionym sezonie nasi zawodnicy byli w bardzo dobrej formie, a Kamil Stoch powtarzał, że jeszcze nigdy nie współpracował z tak profesjonalnym sztabem. Nie sądzę, by coś się w nim zmieniło na tyle, że nagle przestał być profesjonalny lub zaczął dużo gorzej funkcjonować. Teraz znowu mamy ten słabszy moment na wykresie i ponownie pojawiają się głosy, z których da się wywnioskować, iż pełnego zaufania tak do końca nie ma.

twitter

Czyli lecimy ze skrajności w skrajność.

Oczywiście to zaufanie mogło zostać nadszarpnięte przez słabszy początek w Pucharze Świata, lecz mam nadzieję, iż prędzej czy później pojawi się strategia, za którą skoczkowie będą chcieli podążać. W sytuacjach kryzysowych zawsze trudno o dobrą atmosferę, zwłaszcza w ekipach przyzwyczajonych do sukcesów.

Ostatnio czytałem artykuł Kuby Balcerskiego ze sport.pl, w którym napisał, że niebawem może dojść do ważnych zmian w sztabie naszej kadry A. Nie padły jednak konkretne nazwiska. Co o tym sądzisz?

Raczej nie byłaby to zmiana na stanowisku głównego trenera. Z Thurnbichlerem współpracuje Marc Noelke i Mathias Hafele. Pierwszy odpowiada bardziej za planowanie treningów, a drugi za kombinezony i sprzęt. Tylko że kiedy pytaliśmy Thurnbichlera o przyczyny słabszej formy naszych rodaków – może trening siłowy był zbyt ciężki? – mówił, iż absolutnie nie, a pod tym względem Polacy mają lepsze wyniki niż w poprzednim sezonie. Wątek sprzętu z kolei ucinał od razu.

Oburzał się, gdy ktoś z mediów sugerował mu, że być może przegrywamy wyścig zbrojeń.

Dokładnie, więc gdybyśmy skupiali się głównie na tym, co mówi Austriak, to wniosek byłby taki, że ani na jednym, ani na drugim polu nie doszło do żadnego błędu. Ale jak jest naprawdę, wie tylko on sam.

Odnoszę wrażenie, że wspominanie o kwestiach sprzętowych w skokach to jest łatwa wymówka. Coś jak w piłce nożnej – polska drużyna przegrała mecz? Ok, zawiodło przygotowanie fizyczne. Taka odpowiedź na wszystko.

Przed każdym sezonem są zmiany i w tym też były dość spore. Właściwie już latem pojawiały się głosy, że różne nacje mają kłopoty z dopasowaniem się do nowych przepisów. Mówili o tym Słoweńcy, Norwedzy... A kiedy w Ruce zaczęli błyszczeć Niemcy i Austriacy, dyskusja rozgorzała na dobre.

Tyle też, że nie chodzi o sam sprzęt, ale też progres techniczny. Wspominał o tym Martin Schmitt w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”, że jest jeden element, który oni znacznie poprawili – w momencie, gdy zawodnicy przechodzą z odbicia do fazy lotu. Jest to dynamiczne, szybkie i na tym reprezentanci Austrii i Niemiec sporo zyskują. Sprzęt więc odgrywa ważną rolę w skokach, aczkolwiek nie kluczową. Nie sądzę, abyśmy tracili do czołówki aż tyle jedynie z tego powodu.

Zaskoczyła cię znakomita forma naszych zachodnich sąsiadów?

Spodziewałam się po Niemcach lepszych występów niż w poprzednim sezonie, który za wyjątkiem mistrzostw świata był dla nich zaskakująco słaby. Nie spodziewałam się za to, że będą tak dominować jako drużyna. Tam wyróżniają się nie tylko liderzy, lecz na wysoki poziom weszli również zawodnicy z drugiego szeregu. Oczywiście Karl Geiger błyszczał w Klingenthal, dobrze wygląda też Andreas Wellinger, ale również świetnie radzą sobie Stephan Leyhe, Pius Paschke czy Philipp Raimund. Uważam, że na te sukcesy Niemców złożyło się wiele czynników. Nie tylko sprzęt, lecz również doskonała technika.

Do tego w ich kadrze doszło do sporych zmian personalnych przed rozpoczęciem sezonu. Osobą, która odegrała ważną rolę w przemianie niemieckiej ekipy jest Ronny Hormschuh, były trener Szwajcarów. Na przykład Stephan Leyhe i Pius Paschke to są właściwie jego skoczkowie z kadry B. Jest też duże zaufanie do Stefana Horngachera. Zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu ruszyła tam burza mózgów. Niemcy sporo analizowali, dlaczego rok temu wyszło tak słabo i co zrobić, aby tym razem było lepiej. No i widzimy efekty.

Wracając do Polaków – czego powinniśmy się po nich spodziewać, jeśli chodzi o występy podczas Turnieju Czterech Skoczni?

Serce walczy z rozumem... Wszyscy byśmy chcieli, aby nasi zawodnicy wrócili na ten najwyższy poziom i skakali jak najlepiej. Mamy 10 dni przerwy między Engelbergiem a pierwszym konkursem w TCS, ale w tym czasie są święta, mistrzostwa Polski i tak naprawdę drużyna będzie miała 2 spokojne sesje treningowe. W tej sytuacji to może okazać się za mało, abyśmy zobaczyli większy progres.

twitter

Jednocześnie Polacy pokazywali w tym sezonie, że wcale nie zapomnieli, jak się dobrze skacze, bo mieli momenty, w których zbliżali się do najlepszej dziesiątki. Mam jednak obawy, iż czasu przed startem Turnieju Czterech Skoczni jest za mało i mimo wszystko wątpię, abyśmy odegrali kluczowe role w trakcie TCS, aczkolwiek chciałabym się mylić.

To jak będzie wyglądało podium na koniec Turnieju Czterech Skoczni?

Oczywistym wyborem na pierwsze miejsce, patrząc na to, jak przebiega obecny sezon, jest Stefan Kraft. U niego jednak ostatnio wróciły problemy z plecami, a one bywają bardzo dokuczliwe. Dodatkowo Austriak musiałby przełamać złą passę w Garmisch-Partenkirchen, co na pewno byłoby nie lada wyczynem mentalnym.

Jeśli chodzi o pozostałe miejsca na podium, po głowie chodzą mi Andreas Wellinger czy Anze Lanisek. Z mniej oczywistych typów wskazałabym na Mariusa Lindvika. Jego forma rośnie i zaczyna stabilizować się na wysokim poziomie, a w przeszłości pokazywał, iż lubi Turniej Czterech Skoczni, dobrze czuje się na tych obiektach.

Czytaj też:
Dawid Kubacki może nie wystąpić w TCS. Zdrowie na przeszkodzie skoczka
Czytaj też:
Szczere słowa ze środka kadry polskich skoczków. To pokazuje poziom presji