Toshiro Muto, który pełni rolę dyrektora generalnego komitetu organizacyjnego igrzysk w Tokio potwierdził, że 31 lipca kilku sportowców oraz delegatów przyłapano na zorganizowaniu wspólnej imprezy. W efekcie na wspomniane osoby mogą zostać nałożone surowe kary.
Sportowcy złamali przepisy
Kilka osób miało spotkać się w strefie publicznej we wiosce olimpijskiej, by wspólnie się bawić. W takim kontekście przepisy zostały jasno określone – tego rodzaju historie są zdecydowanie zabronione. Początkowo chciano nawet całkowitego zakazu spożywania alkoholu podczas igrzysk w Tokio. Finalnie jednak zdecydowano, że niemożliwy będzie jedynie zakup takich napojów na terenie wioski, a ich spożywanie w pokojach jest dozwolone.
– W nocy 31 lipca kilku sportowców i członków delegacji zauważono w parku będącym częścią olimpijskiej wioski. Wszyscy spożywali alkohol. Przyglądamy się tej sprawie. Podejmiemy odpowiednie kroki na podstawie naszych ustaleń – powiedział Toshiro Muto.
Strach przed koronawirusem
Sprawa jest więc dość enigmatyczna, ponieważ w tej chwili nie wiadomo, o kogo dokładnie chodzi, ani nawet ile osób złamało przepisy. Japończycy są pod tym względem wyjątkowo wyczuleni, ponieważ boją się zbyt szybkiego rozprzestrzenienia koronawirusa, z którym jako kraj sobie nie radzą. Gdyby doszło do zakażeń wielu sportowców, igrzyska zostałyby niemalże sparaliżowane.
Można domniemać, że jeśli poszczególnym sportowcom i delegatom wina zostanie udowodniona, czekają ich surowe kary z wykluczeniem z igrzysk włącznie. Stało się tak między innymi w przypadku dwóch gruzińskich zawodników, którzy pomimo zakazu opuszczania wioski olimpijskiej zdecydowali się pozwiedzać Tokio.
Czytaj też:
Tadeusz Michalik w półfinale igrzysk olimpijskich! Łzy po wielkim sukcesie Polaka