- To był naprawdę morderczy odcinek. Pioruny waliły 200 m ode mnie. Do tego wezbrane rzeki, burze, gradobicie. Makabra - powiedział Rafał Sonik po kolejnym etapie Rajdu Dakar. Quadowiec z Krakowa nadal prowadzi w klasyfikacji generalnej - podaje Sport.pl.
Niedzielny odcinek specjalny prowadził z chilijskiego Iquique do położonego na wysokości niemal 4000 m n.p.m. boliwijskiego Uyuni. Główną przeszkodą miała być choroba wysokościowa, ale groźniejsze były warunki atmosferyczne. Zawodnicy co chwilę wpadali w burze i gradobicia.
- Na przemian było sucho i mokro. Mnóstwo wody, błoto - najgorszy syf. Jestem kompletnie przemoczony. Nie mam nic suchego. Nie powiedzieli nam, że powinniśmy zabrać odzież przeciwdeszczową - powiedział Sonik, który zakończył etap na drugim miejscu i umocnił się na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej rajdu wśród quadowców.
Sport.pl
- Na przemian było sucho i mokro. Mnóstwo wody, błoto - najgorszy syf. Jestem kompletnie przemoczony. Nie mam nic suchego. Nie powiedzieli nam, że powinniśmy zabrać odzież przeciwdeszczową - powiedział Sonik, który zakończył etap na drugim miejscu i umocnił się na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej rajdu wśród quadowców.
Sport.pl