Liderzy odpoczęli, młodzi i rezerwowi się pokazali. Obiecujący mecz Legii Warszawa z Wisłą Płock

Liderzy odpoczęli, młodzi i rezerwowi się pokazali. Obiecujący mecz Legii Warszawa z Wisłą Płock

Ernest Muci
Ernest Muci Źródło: Newspix.pl / Jakub Piasecki / Cyfrasport
W ostatnim sobotnim meczu pierwszej kolejki Ekstraklasy zmierzyły się Legia Warszawa i Wisła Płock. Czesław Michniewicz posłał do boju drużynę złożoną z samych młodych i rezerwowych graczy, aby w ten sposób dać odpocząć ważniejszym zawodnikom przed rewanżem z Flotą Tallinn. Ryzyko się opłaciło.

W sobotę 24 lipca Legia Warszawa podejmowała na własnym stadionie Wisłę Płock. Starcie to było wyjątkowe z dwóch powodów – Czesław Michniewicz wystawił rezerwową, bardzo młodą jedenastkę. Średnia wieku piłkarzy gospodarzy wynosiła dziś 22,4 roku. Michał Mitrut, dziennikarz Canal+, napisał, że był to najmłodszy wyjściowy skład Wojskowych w XXI wieku. Z kolei w pierwszej drużynie Nafciarzy znalazło się aż czterech dawnych piłkarzy Legii.

Nafciarze efektowni jak nigdy, Muci też

Gołym okiem dało się zauważyć, że podopieczni trenera Bartoszka czuli się dzisiaj bardzo pewnie. Nawet Tuszyński, który nie słynie z efektownych dryblingów, potrafił pokusić się o dośrodkowanie tak zwanym „krzyżakiem”. Innym razem Wolski „położył” w dryblingu jednego z legionistów w jego własnym polu karnym. Mniej więcej po kwadransie było też bardzo blisko, by goście strzelili gola, ale Nawrocki wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Tuszyńskiego głową.

Kiedy wszystko wskazywało na to, że w końcu to Wisła wyjdzie na prowadzenie, piękną bramkę zdobył Muci. Albańczyk dostał piłkę w okolicach linii środkowej, podbiegł kawałek w kierunku bramki, a po minięciu Rasaka uderzył z 20 metrów niemalże w okienko. Po tej sytuacji proporcje w grze odwróciły się na korzyść Legii. W przerwie zaś sam Zbozień (piłkarz płocczan) potwierdził, że w szeregi jego drużyny wkradła się nerwowość – właśnie ze względu na trafienie Muciego.

Teoretycznie mocna ławka Wisły Płock i eksperymenty Michniewicza

Po przerwie Maciej Bartoszek posłał do boju swojego teoretycznie najgroźniejszego żołnierza, czyli Furmana. Tak przynajmniej się wydawało, ale nie zmienił on zbytnio obrazu meczu. Kolar, inne duże letnie wzmocnienie płocczan, również. Natomiast trener Michniewicz, ze względu na kontuzję Kapustki, musiał mocno eksperymentować – dlatego w środku pola w pewnym momencie zaczął grać Juranović, nominalny prawy wahadłowy lub obrońca.

Z czasem w szeregi obu drużyn zaczęło wkradać się rozprężenie, wynikające głównie ze zmęczenia. Efekty? Przede wszystkim okazja Muciego do zdobycia drugiej bramki. Albańczyk znalazł się kompletnie niekryty na środku pola karnego gości, ale skiksował fatalnie. Po drugiej stronie boiska refleksem musiał wykazać się Tobiasz. Młody golkiper był dziś czujny, więc dobrze spisał się też przy okazji próby Rasaka. Najbliższy wyrównania był natomiast Cielemęcki – wychowanek Legii, który tego lata przeszedł do Wisły Płock. Osiemnastolatek zza pola karnego trafił w poprzeczkę. Niedługo potem spotkanie zakończyło się, a gospodarze wygrali 1:0.

Czytaj też:
Nieudana zemsta Lechii na Jagiellonii za końcówkę poprzedniego sezonu. Alomerović bohaterem

Źródło: WPROST.pl