Lech Poznań w finale Pucharu Polski mierzył się z Rakowem Częstochowa, który bezlitośnie obnażył słabości Kolejorza. Podopieczni Marka Papszuna wygrali 3:1 po bramkach Vladislavsa Gutkovskisa, Mateusza Wdowiego i Iviego Lopeza, sięgając tym samym po pierwsze w tym roku trofeum. Po meczu dużo mówiło się nie tylko o wygranej Rakowa, ale też o wydarzeniach, jakie miały miejsce poza stadionem.
Na PGE Narodowy nie wpuszczono bowiem fanów Lecha, którzy chcieli wnieść duże, zakazane przez organizatorów, transparenty i banery. I chociaż nie wszyscy kibice przynieśli ze sobą niedozwolone elementy oprawy, to najbardziej radykalni fani zdecydowali, że w ramach „solidarności” każdy sympatyk zespołu, który wykupił bilet na trybunę przewidzianą dla kibiców Lecha, musi zbojkotować mecz. „Nie można pozwolić, by patologia decydowała, kto wchodzi a kto nie na mecz finałowy” – komentował później Zbigniew Boniek.
Kibice Lecha Poznań pisali do piłkarzy
Jak się okazało, fani ekipy z Wielkopolski jeszcze przed gwizdkiem sędziego kontaktowali się z piłkarzami. – Zastanawiam się, na ile wydarzenia z kibicami wpłynęły na piłkarzy Lecha. Z tego co wiem, to oni otrzymywali wiadomości od najważniejszych fanów „Kolejorza”, żeby w związku z ich protestem i niewniesieniem oprawy spróbowali opóźnić to spotkanie – wyjawił Tomasz Włodarczyk w programie „Poznań vs Częstochowa”.
Według dziennikarza Meczyki.pl piłkarze Lecha Poznań liczyli na głośny doping, a zamiast tego na trybunach miała miejsce „stypa”. Jego zdaniem podopieczni Macieja Skorża rozpoczęli spotkanie mocno rozkojarzeni, co było widać po pierwszej bramce, która padła już w 6. minucie.