Marek Papszun zastał Raków drewniany, a zostawi murowany. Pięć szczególnych chwil

Marek Papszun zastał Raków drewniany, a zostawi murowany. Pięć szczególnych chwil

Marek Papszun, Raków Częstochowa
Marek Papszun, Raków CzęstochowaŹródło:Newspix.pl / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT
Koniec sezonu 2022/23 będzie również końcem pracy Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa. Podczas środowej konferencji prasowej poinformowano, że trener rozstaje się z drużyną wicemistrzów Polski i aktualnego lidera PKO BP Ekstraklasy. Wybraliśmy pięć najważniejszych momentów podczas siedmiu lat pracy Papusza pod Jasną Górą.

Marek Papszun to postać, która zdecydowanie wyszła poza schemat piłkarskiego trenera w Polsce. W Rakowie Częstochowa zaczął wspólnie z właścicielem klubu Michałem Świerczewskim wieloletnią budowę. Szkoleniowcowi zaufano w kwietniu 2016 roku i w tym czasie częstochowska drużyna przeszła drogę od II ligi do dwóch wygranych w Fortuna Pucharze Polski, ligowego podium oraz pozycji lidera w PKO BP Ekstraklasie.

Marek Papszun przejmuje Raków Częstochowa (2016)

W XXI wieku Raków był prowadzony przez kilka znaczących nazwisk, zarówno w wydaniu ligowym, jak i nawet w kontekście reprezentacji Polski. Częstochowianie za trenerów mieli np. Leszka Ojrzyńskiego (2008-09), Radosława Mroczkowskiego (2014-15), ale też Jerzego Brzęczka (2010-14).

W Częstochowie brakowało jednak spektakularnego sukcesu. Pod Jasną Górą można było zatęsknić za ekstraklasowymi realiami. Klub spadł z najwyższej krajowej ligi w sezonie 1997/98. Tylko cztery zwycięstwa w 34 meczach i łącznie 17 punktów w dorobku sprawiło, że Raków z hukiem spadł do ówczesnej II ligi (dzisiaj Fortuna 1. Liga). Aż do momentu, gdy w Medaliki zainwestował właściciel firmy X-Kom, przy Limanowskiego bieda aż piszczała. Co prawda „worek pieniędzy jeszcze nigdy gola nie strzelił”, jak mawiał Johan Cruyff, ale nie oszukujmy się – bez odpowiedniego budżetu pewnego sportowego poziomu nie przeskoczysz.

Papszun pojawił się w klubie dwa lata po Michale Świerczewskim. W kwietniu 2016 roku zaczęło się od piątego miejsca, ale wtedy nowy trener Rakowa sprzątał jeszcze po swoim poprzedniku, którym do połowy sezonu był Przemysław Cecherz. Kolejny sezon? Awans do I ligi razem z Odrą Opole i Puszczą Niepołomice. Do baraży załapał wówczas Radomiak, a na 11 miejscu granie zakończyła Warta Poznań.

Raków pod ręką Papszuna w 34 meczach wygrał 20 spotkań, a w 11 zremisował. Na koniec zapisał tylko trzy porażki. W Częstochowie wówczas nie wiedzieli, że to dopiero początek wielkich piłkarskich czasów.

Ekstraklasa po dwóch latach, mocne wejście Rakowa na salony (2019)

Budowa odpowiedniego potencjału drużyny, która miała postawić kolejny krok w drodze po sukces, trwała kolejne dwa sezony. Raków w roli beniaminka na ekstraklasowym zapleczu zaczął od siódmego miejsca. Za najlepszego napastnika w ekipie Papszuna w sezonie 2017/18 robił Adam Czerkas, autor ośmiu trafień. Siłą był zespół.

Rok później Raków wygrał pierwszoligowe rozgrywki. Tak jak przy awansie do I ligi, znowu 20 zwycięstw, a do tego 10 remisów i cztery porażki. Do tego miano najlepszej defensywy, tracąc w 34 meczach tylko 22 gole. Fundament spokoju w tyłach był tym, który cechował filozofię Rakowa pod ręką Papszuna. Wśród najlepszych strzelców ponownie próżno było szukać gwiazd z Częstochowy.

Najlepsi pod tym względem okazali Szymon Lewicki i Tomas Petrasek. Obaj zanotowali po osiem trafień, a ten drugi przecież jest obrońcą. Dodatkowo Raków dojechał do półfinału w Pucharze Polski. Drużyna Papszuna ostatecznie przegrała z Lechią Gdańsk, ale można było odnieść wrażenie, że częstochowianie jeszcze wrócą po swoje w tych rozgrywkach. Po drodze Raków na rozkładzie miał zarówno Lecha Poznań, jak i Legię Warszawa.

Pierwszy dublet Rakowa, wielki triumf na PGE Narodowym (2021)

Scenariusz z sezonem przejściowym powtórzył się po awansie. Na powitanie z elitą dziesiąte miejsce, w PP „tylko” 1/8 finału. Papszun mocno eksperymentował, co widać było po bilansie spotkań. Raków najczęściej albo wygrywał, albo przegrywał. Remisy były rzadkością, na 37 gier solidarnie w szesnastu częstochowianie zgarniali komplet punktów, albo wracali do szatni z niczym. Plus tylko pięć remisów, najmniej spośród wszystkich zespołów w stawce.

Ale Raków nauczył się życia na poziomie ekstraklasowym. Tego samego nie mógł powiedzieć o sobie ŁKS Łódź, który wtedy również awansował, lecz później zdobył 29 punktów mniej od Rakowa i z hukiem spadł z Ekstraklasy na koniec rozgrywek 2019/20.

Papszun konsekwentnie wzmacniał klub, na co pozwalał dobrze zarządzany klub przez Świerczewskiego. Dzięki temu duetowi w polskiej lidze pojawił się w 2020 roku Ivi Lopez. Hiszpan stał się symbolem sukcesu i odmiany myślenia o drużynach polskiego trenera. Raków zyskał świetnego snajpera, który potrafi też pracować dla zespołu, kreując ofensywę.

Efekt? Raków z Lopezem i coraz szerszą oraz regularnie ulepszaną kadrą, mieszaniną polsko-zagraniczną, wskoczył w kolejnym sezonie na ekstraklasowe podium. Hiszpan został królem strzelców w lidze (20 trafień), a częstochowianie przegrali tylko z Lechem. Nie mieli sobie jednak równych w przypadku finału Pucharu Polski. Wygrana 2:1 z Arką Gdynia na PGE Narodowym, poprawiona późniejszym Superpucharem Polski po ograniu Legii Warszawa po serii jedenastek, ugruntowała pozycję Rakowa w czołówce.

A Papszun mógł triumfować i zacząć zastanawiać się nad przygodą w europejskich pucharach. Czyli kolejnym stopniu do pokonania.

Przygoda Rakowa w Europie i „kontrakt” z Legią Warszawa (2022)

Wicemistrzowie kraju w europejskich pucharach nie osiągnęli spektakularnych wyników. Przez dwa sezony zespół Papszuna zgrał w 12 meczach, gdzie najczęściej (siedem razy) częstochowianie wygrywali. Cóż jednak z tego, skoro IV runda eliminacji Ligi Konferencji Europy, to nadal przedsionek fazy głównej najsłabszego pucharu w stajni UEFA.

Raków był blisko wejścia do grupy LKE, dwukrotnie przegrywając z solidnymi rywalami w ostatniej rundzie eliminacji. W 2021 był to belgijski Gent (1:0 i 0:3), a w ubiegłym roku częstochowianie okazali się gorsi od Slavii Praga (2:1 i 0:2). Za pierwszym podejściem Raków z konieczności musiał grać pucharowe mecze w roli „gospodarza” na stadionie Podbeskidzia Bielsko-Biała. Sezon później była już Częstochowa, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że gdyby obiekt domowy miał być wyznacznikiem miejsca w tabeli, to zespół Papszuna musiałby drżeć o utrzymanie w lidze.

Pracą trenera Rakowa wyraźnie zauroczył się Dariusz Mioduski. Szef Legii po burzliwym rozstaniu z Czesławem Michniewiczem, szukał na przełomie 2021 i 2022 roku nowego rozwiązania. Co więcej, prezes stołecznego klubu nawet wstępnie ogłosił porozumienie z trenerem Rakowa w specjalnym komunikacie.

Zamiast Legii doszło jednak do przedłużenia kontraktu szkoleniowca w Rakowie.

– Dobrze, że ta sprawa się wyjaśniła, bo powstał wokół niej bardzo duży szum medialny, który nikomu nie pomagał. Bardzo cieszę się z zaufania oraz determinacji właściciela, ale też ludzi zarządzających klubem. Czułem, że im zależy, bym pozostał w Rakowie. To na pewno był jeden z czynników, o których mogę mówić. Po raz kolejny zrozumiałem, że może Raków to mały klub, ale ma duże serce i rodzinną atmosferę. A ja w takim miejscu chcę pracować – mówił wówczas Papszun dla TVP Sport.

Papszun jako selekcjoner, rozstanie w koronie (?) mistrza Polski (2023)

O trenerze Rakowa ponownie zrobiło się głośno nawet w kontekście przejęcia reprezentacji Polski. Najpierw nazwisko Papszuna pojawiało się po cichu przy wyborze selekcjonera po wyjeździe do Brazylii Paulo Sousy. Polski Związek Piłki Nożnej postawił jednak na Michniewicza, jemu powierzając misję „mundial 2022”.

A jak skończyła się dobra prasa dla pana Czesława, to temat Papszuna ponownie wrócił na usta mediów. Historia zatoczyła jednak portugalskie koło, bo tym razem prezes Cezary Kulesza powierzył Biało-Czerwonych w ręce Fernando Santosa.

– Dla mnie jako trenera ligowego kadra to dobro narodowe, drużyna najwyższa rangą, więc trener musi się utożsamiać z polską piłką. Może deprecjonować ligę, to jego sprawa, ale jak jesteś selekcjonerem, musisz pewne obowiązki mieć i wykonywać. […] Kadra zawsze od dziecka była dla mnie czymś wielkim, emocjonalnie... kosmicznym – przyznał Papszun w kontekście kadry, pytany przez „Przegląd Sportowy” i Onet.

Sam postanowił za to po siedmiu latach rozstać się z Rakowem. Dokładnie 19 kwietnia w towarzystwie wspominanego Świerczewskiego panowie przekazali smutne dla Częstochowy wieści. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby taka historia – konsekwentnego rozwoju przez lata – miała się ponownie w Rakowie powtórzyć.

A Papszun? Niewykluczone, że jego drogi z Legią w końcu się zejdą, w końcu jest rodowitym warszawiakiem. W stolicy mógłby też stawiać sobie nowe wyzwania, na czele z walką nawet o awans do Ligi Mistrzów. Ale na to Legia jeszcze trochę poczeka, bo na koniec sezonu 2022/23 szkoleniowiec ma jeszcze… wygranie ligi z Rakowem do odfajkowania.

Czytaj też:
Mocne słowa po kluczowej decyzji Szymona Marciniaka. „Zostałem okradziony!”
Czytaj też:
Zbigniew Boniek nie wróci do byłego klubu. AS Roma podjęła decyzję

Źródło: WPROST.pl / TVP Sport / "Przegląd Sportowy" / Onet