Historyczny wynik Rakowa. Nadzieje zostały podtrzymane

Historyczny wynik Rakowa. Nadzieje zostały podtrzymane

Vladyslav Kochergin i Jon Stankovic
Vladyslav Kochergin i Jon Stankovic Źródło:PAP / Waldemar Deska
Raków Częstochowa historycznie zwyciężył ze Sturmem Graz 1:0 w wyjazdowym meczu w ramach fazy grupowej Ligi Europy. Ten wynik oznacza, że mistrzowie Polski pozostają w grze o awans do play-offów Ligi Konferencji Europy!

Piłkarze Rakowa Częstochowa potrzebowali zwycięstwa, by móc jeszcze myśleć o awansie do fazy play-off Ligi Konferencji Europy. Po poprzednich słabych występach pojedynek ze Sturm Graz był dla nich największą nadzieją na wywalczenie punktów i udało im się skorzystać z sytuacji. Piłkarze Dawida Szwargi będą musieli liczyć na korzystny wynik w ostatnim meczu z Atalantą oraz na to, że Sporting pokona ich dzisiejszych przeciwników. To pierwsze zwycięstwo Rakowa w historii ich występów w fazie grupowej Ligi Europy UEFA!

Bezbarwna pierwsza połowa meczu

Początek meczu był bardzo wyrównany. Rakowowianie próbowali szybko rozegrać kontratak, jednak dośrodkowania Jeana Carlosa zostało zablokowane. Zawodnicy gospodarzy ruszyli do ataku prawym skrzydłem i dośrodkowali w pole karne, lecz czujny w tej sytuacji był Kovacević. Na pierwszą groźną sytuację w meczu trzeba było poczekać do ósmej minuty. Golkiper Rakowa Częstochowa został zatrudniony przez Włodarczyka, który oddał mocny strzał. Przez kilka kolejnych minut częściej przy piłce utrzymywali się zawodnicy Sturmu Graz, ale nie umieli tego zamienić na groźne akcje.

Z kolei piłkarze Dawida Szwargi przeprowadzili bardzo groźną akcję prawą flanką. Sorescu dośrodkował w stronę Crnaca, a ten uderzył tuż obok słupka. Kilka minut później szansę na gola miał Sarkaria, lecz także tym razem lepszy okazał się Kovacević. W 20. minucie fatalny błąd popełnił Gazibegović, przez który piłka powędrowała pod nogi Cebuli. Pomocnik Rakowa poszarżował z futbolówką prawą stroną i choć przed sobą miał tylko bramkarza, to uderzył obok słupka.

Ta sytuacja podkręciła piłkarzy z Austrii do lepszej pracy. Zdecydowanie lepiej spisywali się w zadaniach defensywnych, nie pozwalając Rakowowi na więcej dogodnych sytuacji. Te i tak przyszły w 37. minucie, lecz żadna z nich nie przyniosła gola. Najpierw strzał Sorescu został zablokowany przez Borkovicia, a następnie niecelnie uderzył Koczerhin. Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie umiała wyjść na prowadzenie, dlatego po jednej doliczonej minucie arbiter zaprosił piłkarzy do szatni.

John Yeboah bohaterem Rakowa

Ledwo zaczęła się druga połowa i Tudor popełnił fatalny błąd, który mógł wykorzystać Włodarczyk, ale Kovacević był czujny. Po wywalczonym kornerze Rakowowianie stworzyli zamieszanie, po którym dośrodkował Sorescu, lecz zrobił to bardzo źle. W 50. minucie szczęścia spróbował Cebula po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego. To mógł być gol, gdyby nie dobra dyspozycja Scherpena. Gra przeniosła się na drugą stronę. Prass próbował zaskoczyć Kovacevicia, jednak w tym meczu nie było to takie proste. Odwdzięczyć chciał się Nowak, ale jego strzał został obroniony.

Raków Częstochowa wiele razy próbował szczęścia z rzutów rożnych, które do 60. minuty spotkania nie przynosiły żadnych efektów w postaci bramki. Zawodnicy Sturmu Graz zareagowali na chwilę przewagi piłkarzy Dawida Szwargi i przenieśli grę na połowę przeciwnika. Dzięki temu wywalczyli rzut rożny, ale defensywa częstochowian była czujna. W 66. minucie Kovacević potwierdził swoją kapitalną dyspozycję. Gospodarze przeprowadzili znakomitą akcję ofensywną, po której Prass otrzymał piłkę tuż przed bramką i oddał mocny strzał, ale zatrzymał go Bośniak.

Adnan Kovacević nie był w stanie kontynuować gry i konieczna była zmiana. Po zamieszaniu przy bocznej linii jeden z członków sztabu mistrzów Polski został ukarany żółtą kartką. Po chwili Sarkarki mocno uderzył na bramkę Kovacevicia, ale znów lepszy był golkiper. Czas leciał, a Raków próbował. Koczerhin niecelnie uderzył głową po wrzutce Jeana Carlosa. Wielka radość nadeszła w 81. minucie. Brazylijski wahadłowy Rakowa wbiegł z piłką w pole karne i podał do Yeboaha, a ten strzałem lewą nogą pokonał Scherpena i zamienił wynik na 1:0! Goście byli czujni do samego końca w 90. minucie Kittel wykonywał rzut wolny, który był bliski powodzenia, ale bramkarz był lepszy. Po pięciu doliczonych minutach arbiter zakończył spotkanie.

twitterCzytaj też:
Śląsk Wrocław czeka kryzys formy? Jakub Rzeźniczak nie ma wątpliwości
Czytaj też:
Zadziwiająca niemoc na czele Ekstraklasy. Konkurencja gra dla Śląska Wrocław

Opracował:
Źródło: WPROST.pl