Skandaliczne obrazki na meczu Legii Warszawa. „Po prostu dzicz”

Skandaliczne obrazki na meczu Legii Warszawa. „Po prostu dzicz”

Legia Warszawa
Legia Warszawa Źródło:Newspix.pl / Piotr Kucza/Fotopyk
W meczu Ordabasy Szymkent z Legią Warszawa było gorąco, nie tylko ze względu na pogodę, ale i zachowanie kibiców. Pseudokibice klubu z Kazachstanu obrzucili piłkarzy polskiego klubu butelkami i zapalniczkami. Na ten temat wypowiedział się Rafał Augustyniak.

Legia Warszawa uniknęła w czwartek kompromitacji w el. do Ligi Konferencji Europy. Wojskowi przegrywali 0:2 z Ordabasy Szymkent na początku drugiej połowy, ale ostatecznie w końcówce doprowadzili do wyrównania. Warunki do gry nie sprzyjały, bo w Kazachstanie było bardzo gorąco, ale to nie usprawiedliwia kiepskiej gry defensywy i błędów Kacpra Tobiasza.

Rafał Augustyniak mocno o zachowaniu kibiców

Na początku Rafał Augustyniak przyznał w rozmowie z „Prawdą Futbolu”, że nie był na wakacjach w takim miejscu, gdzie jest tak gorąco, a co dopiero rozgrywał mecz. – To chyba najcieplejsze miejsce, w jakim byłem. Granie tutaj w piłkę, to było na pewno wyzwanie – wyznał po spotkaniu. Defensor wicemistrza Polski skrytykował zachowanie kibiców drużyny przeciwnej.

– Na trybunach zrobiło się trochę dziko. Inaczej tego nie można nazwać, bo rzucanie kamieni czy butelek to jest po prostu dzicz – podkreślił.

twitter

Zamieszki z udziałem kibiców Legii Warszawa i Ordabasy Szymkent

Gorąco było również na trybunach, a kibice obu zespołów dawały się sobie we znaki. Jak poinformował twitterowy profil „Hooligans.cz Official” po spotkaniu pseudokibice obu zespołów starli się na ulicach, co udowadnia zamieszczone nagranie.

twitter

Rafał Augustyniak skomentował kontrowersyjnego gola

Legia ostatecznie zremisowała 2:2, a w strefie mieszanej Rafał Augustyniak stwierdził, że patrząc na przebieg tego spotkania, to na pewno cieszy, że wracają do Warszawy z remisem. – Mam nadzieję, że u siebie zagramy zupełnie inny mecz i będziemy mogli grać swoją grę. Tu naprawdę było ciężko nawet piłkę prowadzić, bo to boisko może z boku wyglądało fajnie, ale odskakiwała i ciężko było dać pass – dodał.

Wokół jednej z bramek pojawiło się sporo kontrowersji, bo powtórki pokazały, że przy golu Kramera i asyście Wszołka, mógł być spalony. – VAR-u nie ma, a sędzia uznał. W trakcie meczu też wiele decyzji mogło być innych. Jeśli rzeczywiście był, to na nasze szczęście się pomylił i zdobyliśmy bramkę – zakończył.

twitterCzytaj też:
Nowotwór wykryty u piłkarza niemieckiej Bundesligi. To znany reprezentant kraju
Czytaj też:
Lech Poznań zrobił, co do niego należało. Pewne zwycięstwo z Żalgirisem Kowno

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / Twitter/Prawda Futbolu