Wynik lepszy niż gra poszczególnych zawodników. Oceny dla Polaków za mecz z San Marino

Wynik lepszy niż gra poszczególnych zawodników. Oceny dla Polaków za mecz z San Marino

Polacy w meczu z San Marino
Polacy w meczu z San Marino Źródło:Newspix.pl / Rafał Oleksiewicz / PressFocus
Mimo wysokiej wygranej nie wszyscy Polacy wypadli wyjątkowo korzystnie w meczu z San Marino. Ma to odzwierciedlenie w ocenach, które wystawiliśmy Biało-Czerwonym za to spotkanie. Noty przyznaliśmy w skali od 1 do 10.

Paulo Sousa nie był zadowolony po meczu reprezentacji Polski z San Marino. Miał do swoich podopiecznych wiele uwag, które wyraził zaraz po zakończeniu spotkania. Rzeczywiście niektórzy kadrowicze powinni spisać się lepiej. Poniżej przedstawiamy oceny dla Biało-Czerwonych za to spotkanie.

Noty dla Polaków za starcie z San Marino

Łukasz Fabiański (bez oceny) – W całym meczu był praktycznie bezrobotny. Czasem pomagał obrońcom w rozegraniu piłki od tyłu. Rywale nie sprawdzili za to refleksu bramkarza West Hamu w jego ostatnim meczu w reprezentacji Polski.

Robert Gumny (5) – To między innymi do niego nasz selekcjoner kierował uwagi dotyczące niewystarczającego wspierania kolegów podczas ataku pozycyjnego. Mało wnosił do ofensywy, czego oczekiwał od niego trener. Zaliczył asystę, lecz w perspektywie 90 minut był co najwyżej poprawny.

Michał Helik (6) – Najlepszy z naszych defensorów, w zarodku zgasił wiele kontr naszych przeciwników. Pojedynki wygrywał z łatwością.

Tomasz Kędziora (6) – Bardziej aktywny w ofensywie niż Gumny, co dało się zauważyć gołym okiem. Strzelił gola, wykorzystując chaos w polu karnym oponentów, a był blisko także drugiego trafienia.

Przemysław Frankowski (4) – Po wielu znakomitych występach w Ligue 1 liczyliśmy na więcej. Wahadłowy co prawda był bardzo aktywny, wiele akcji przechodziło przez niego, lecz celność jego dograń wołała o pomstę do nieba. Co prawda to po jego centrze Briolli strzelił samobója, ale przecież nawet w tej sytuacji Frankowski podawał niecelnie.

Karol Linetty (4) – Nie przypominamy sobie ani jednego błyskotliwego zagrania pomocnika Torino. Miał być naszym mózgiem, był statystą. I to takim, który kilka razy zirytował kibiców niecelnym podaniem w bardzo prostej sytuacji. Może nie był odpowiednio zmotywowany?

Mateusz Klich (5) – Lepszy niż Linetty, ale niewiele. Przede wszystkim w tym, że częściej próbował otwierających, prostopadłych podań. Niestety mało które docierało do adresata, na co też zwracał uwagę sam Paulo Sousa – że za bardzo pchaliśmy się środkiem. Po pierwszej połowie Klich został zdjęty z boiska.

Kacper Kozłowski (7) – Najlepszy z naszych kadrowiczów ze środka pola, choć ci nie zawiesili poprzeczki wysoko. Jeśli jednak ktoś rzeczywiście robił różnicę swoimi decyzjami, to właśnie młody wychowanek Pogoni Szczecin. To on rozpoczął akcję, po której padła bramka na 2:0, zaliczył też asystę do Piątka na 5:0. Mógłby być tylko nieco dokładniejszy w rozegraniu.

Przemysław Płacheta (5) – Bardzo aktywny, tego mu odmówić nie można. Zwłaszcza na początku spotkania siał sporo zamieszania na lewym skrzydle i szybko zaliczył asystę do Swiderskiego (gol na 1:0). Później jednak prezentował się gorzej, nie miał zbyt wiele do zaproponowania jeśli chodzi o rozegranie. Nie radził sobie w dryblingu, a przeciwnika potrafił minąć tylko wtedy, gdy na jego stronie pojawiła się autostrada wolnej przestrzeni. Wtedy mógł się rozpędzić i wnieść coś interesującego do akcji. Wyglądało to prymitywnie.

Robert Lewandowski (3) – To był chyba najsłabszy występ naszego kapitana za kadencji Paulo Sousy. Jak na siebie był bardzo niedokładny w rozegraniu akcji, nie potrafił pokonać bramkarza mimo wielu prób, a przy jedynym golu, który strzelił, sfaulował przeciwnika i sędzia cofnął mu trafienie. Mecz do zapomnienia.

Karol Świderski (7) – Najlepszy z Biało-Czerwonych w całym meczu. Otworzył wynik spotkania, a później sprawiał wiele kłopotów przeciwnikom. Błyskotliwie przyspieszał akcję, gdy cofał się w głąb środka pola, nie notował głupich strat, wypracowywał okazje kolegom. Szkoda, że sam nie był jeszcze nieco skuteczniejszy.

Radosław Majecki (bez oceny) – Nie w zasadzie nic do roboty. Raz tylko rywale próbowali go przelobować z kilkudziesięciu metrów, ale młody golkiper pozostał czujny.

Krzysztof Piątek (6) – Długo nie potrafił się odnaleźć w grze Biało-Czerwonych, brakowało mu zgrania z kolegami z drużyny. W końcu jednak zrobił to, co potrafi najlepiej – trafił do siatki w trudnej sytuacji jak typowy lis pola karnego.

Jakub Moder (6) – Wszedł na murawę w drugiej części starcia i (jak wspomniał sam Sousa) uporządkował grę Polaków w środkowej strefie. Zaliczył też asystę drugiego stopnia przy bramce na 5:0. To właśnie on podawał bowiem do Kozłowskiego.

Bartosz Bereszyński (5) – Nie miał zbyt wiele do roboty po wejściu na boisko. Nie wyróżnił się ani na plus, ani na minus

Adam Buksa (6) – Przez długi czas był niewidoczny, ale gdy już doszedł do klarownej sytuacji strzeleckiej, nie zmarnował jej i podwyższył wynik na 4:0.

Czytaj też:
Duże zmiany w PZPN-ie. Odchodzi uznany działacz, wytypowano nowego dyrektora sportowego