Koniec marzeń Polaków o sukcesie w mistrzostwach Europy. Słoweńcy nas wypunktowali

Koniec marzeń Polaków o sukcesie w mistrzostwach Europy. Słoweńcy nas wypunktowali

Szymon Sićko
Szymon Sićko Źródło:Newspix.pl / Piotr Matusewicz/PressFocus
W meczu Polska – Słowenia lepsza okazała się ta druga ekipa. To praktycznie koniec marzeń biało-czerwonych o sukcesie w mistrzostwach Europy.

13 stycznia reprezentacja Polski rozegrała swój drugi mecz w tegorocznej edycji mistrzostw Europy w piłce ręcznej. Nasi Szczypiorniści mają już na koncie jeden występ w tej imprezie. Niestety w pierwszym starcie polegliśmy 21:32 z Norwegami. To była mocna lekcja pokory dla biało-czerwonych. Starcie ze Słowenią jawiło się jako spotkanie ostatniej szansy. Historyczny bilans niestety nie był dla nas łaskawy – z ostatnich 5 pojedynków z tym rywalem wygraliśmy zaledwie 1.

Mistrzostwa Europy. Słowenia wypunktowała Polskę

Na początku meczu uzyskaliśmy minimalną przewagę, aczkolwiek toczył się on w rytmie cios za cios. Wyszliśmy na 2:1? Oponenci zaraz wyrównali. 3:2? Tak samo, doskoczyli. 4:3? Nic nowego. Mieliśmy za to sporo szczęścia przy wyniku 5:5, gdy Sićko stracił piłkę. Chwilę później Słoweńcy ruszyli z kontrą, lecz Skrzyniarz zatrzyma Novaka. Niestety dwie kolejne akcje spaliliśmy, a nasi rywale wykorzystali rzut karny i kolejną kontrę.

Choć udało nam się odrobić straty z 5:7 na 9:9, po chwili znów mieliśmy dwa gole straty. Wszystko przez sprokurowanie rzutu karnego. Mimo iż zmieniliśmy golkipera, nie odmieniło to naszych losów. Nadal do naszej siatki wpadała znakomita większość rzutów. Nasza skuteczność natomiast szwankowała. Gdy spudłował najpierw Szyszko, a potem Sićko, za chwilę zrobiło się 10:14. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 14:20.

Choć trener Lijewski próbował natchnąć swoich podopiecznych w przerwie, zupełnie nic to nie dało. Polacy nadal popełniali proste błędy – nawet w liczbie kroków – co Słoweńcy skrzętnie wykorzystywali. W połączeniu z kompletną nieskutecznością sprawiło to, że bynajmniej nie goniliśmy wyniku. Gdyby nasi przeciwnicy się nie mylili, szybko wyszliby na prowadzenie kilkunastoma bramkami. Niemniej i tak prowadzili spokojnie 24:17 po prawie 10 minutach gry w drugiej połowie. Aż do ostatniego gwizdka nic się nie zmieniło. Przegraliśmy zatem 25:32 i w zasadzie straciliśmy szansę na awans do fazy zasadniczej turnieju.

Czytaj też:
Mocne słowa o reprezentacji Polski. Norwegowie piszą o katastrofie
Czytaj też:
Polacy komplikują sobie sytuację w mistrzostwach Europy. Faworyt triumfuje

Opracował:
Źródło: WPROST.pl