Po wygranej nad Niemkami (3:1) w ćwierćfinale Ligi Narodów apetyty na kolejny krok w rozgrywkach był duży. Biało-Czerwone na fali entuzjazmu, dokładając fundament solidnego grania, chciały zagrozić w sobotnio-niedzielnym (polskiego czasu) półfinale. I trzeba przyznać, że choć faktycznie „były momenty”, to Chinki pokazały swoją siłę.
Koncert Chinek w meczu z Polkami, kapitalna gra Azjatek
Biało-Czerwone rozregulowały się już w pierwszym secie półfinału. Problemem drużyny Stefano Lavariniego było to, że brakowało fundamentów, np. w postaci dobrej zagrywki, a do tego przeciwniczki grały bardzo dobrze. Szybko na boisku po polskiej stronie zobaczyliśmy podwójną zmianę, tj. Julię Nowicką i Monikę Gałkowską.
Jednak nie tylko Katarzyna Wenerska, czy nasza liderka Magdalena Stysiak, nie mogły przechytrzyć na dłuższym dystansie rywalek. Chinki świetnie grały w obronie, podbijając wiele piłek i co ważne, kończąc kontry. Po naszej stronie było aż tak wysokiego procentu wykorzystywania swoich „drugich szans” w poszczególnych akcjach. Z pierwszej partii można wyciągnąć przepiękną akcję Polek, kiedy zdobywały swój 15 punkt. Świetną, długą wymianę skutecznym blokiem zakończyła Joanna Pacak. Cóż jednak z tego, skoro po stronie rywalek były już wówczas 22 punkty.
Udany rewanż reprezentacji Chin, Biało-Czerwone zagrają o brąz
Przełomem mogła być druga partia. Choć ponownie Polki musiały gonić, udało się doskoczyć w końcówce do przeciwniczek. Przy 22:23 asem serwisowym popisała się Martyna Łukasik. Niestety, przy 23:24 piłkę w aut – bez zahaczenia rąk rywalek – wyrzuciła Martyna Czyrniańska. Ta druga weszła na boisko w trakcie pierwszego seta za Olivię Różański i tak już została. Chinki wygrały 25:23 i tego spotkania już nie wypuściły.
Ostatni, jak się miało okazać, set meczu to ponownie próby – ambicji Polkom nie można odmówić – doskoczenia do przeciwniczek. Azjatki utrzymywały jednak dwu-trzypunktowe prowadzenie (poza 21:22), praktycznie na przestrzeni całego seta. Jeśli nie pomagały sobie skuteczną obroną, podkręcały tempo w rozegraniu i kończącym ataku. Widać było, że chiński sztab odrobił lekcję z fazy interkontynentalnej. A porażka 0:3 na swoim terenie wyraźnie zabolała Chinki, które w Arlington wzięły na Polkach srogi rewanż.
Wiadomo już, że Polki w niedzielę zagrają o brązowy medal. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 21:00 polskiego czasu. Przeciwniczkami będą przegrane z meczu USA kontra Turcja. Czyli niezależnie od tego, na kogo Biało-Czerwone trafią, łatwo nie będzie. Ale drużyna Lavariniego pokazała już, że potrafi walczyć z najmocniejszymi. Dlatego nadal można mieć nadzieję, że Polki w USA zdołają wyjechać z medalem.
AKTUALIZACJA: Biało-Czerwone zagrają z Amerykankami, które przegrały z Turczynkami 1:3. Zatem zapowiada się starcie z gospodyniami turnieju finałowego tegorocznej VNL.
Czytaj też:
Siatkarska gwiazda polskiej ligi podjęła decyzję. Ważny komunikat mistrzyń PolskiCzytaj też:
Joanna Wołosz ostro o byłym trenerze reprezentacji Polski. Nie gryzła się w język