Słaby początek sezonu 2023/24 w wykonaniu polskich skoczków narciarskich sprawił, że Thomas Thurnbichler trafił „na dywanik” Adama Małysza, a przynajmniej tak o ich spotkaniu pisały media. Obie strony zaprzeczały jednak, że spotkanie miało charakter nagany udzielanej szkoleniowcowi po nieudanym starcie w Pucharze Świata i wydaje się, że należy im wierzyć. Teraz swoje trzy grosze na temat tego, jak wyglądała rozmowa z prezesem PZN, dołożył sam szkoleniowiec.
Wsparcie dla Thomasa Thurnbichlera
Alarm dotyczący sytuacji w naszej kadrze został jednak podniesiony i trudno, aby stało się inaczej, skoro po sześciu konkursach indywidualnych nie mamy ani jednego zawodnika w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Najwyżej jest Piotr Żyła, aczkolwiek zajmuje dopiero 20. lokatę i nie jest to wynik, który satysfakcjonuje samego zawodnika, sztab szkoleniowy, czy kibiców. Pozostali radzą sobie jeszcze gorzej.
Dlatego właśnie Adam Małysz postanowił przedyskutować problemy Biało-Czerwonych z ich trenerem, czyli Thomasem Thurnbichlerem. Kilka dni później Austriak udzielił wywiadu portalowi „Sportowe Fakty”, z którego dowiedzieliśmy się nieco więcej o tym, jak przebiegało spotkanie szefa polskiej federacji i selekcjonerem kadry A.
– To normalne, że rozmawiam z prezesem. Pracowaliśmy w znakomitej atmosferze, wymienialiśmy poglądy. Zawsze dobrze jest usłyszeć zdanie byłego mistrza i szefa PZN. Dostałem też od niego wsparcie – powiedział Austriak. Wcześniej natomiast sam Małysz podkreślał, że jego wnioski i poglądy na różne sprawy są podobne do tych, które wysnuł trener. Wszystko więc wskazuje na to, iż wciąż ma on pełne zaufanie do 34-latka. Co ciekawe jednocześnie portal sport.pl donosił niedawno, że w przypadku braku poprawy wyników już niebawem w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski może dojść do ogromnych zmian.
Czytaj też:
Ich dni są policzone. Będą wielkie zmiany w sztabie ThurnbichleraCzytaj też:
W tym tkwi problem Dawida Kubackiego. Trener nie owijał w bawełnę