Aryna Sabalenka zaskoczyła każdego. Wszyscy zdziwili się tym, co zrobiła

Aryna Sabalenka zaskoczyła każdego. Wszyscy zdziwili się tym, co zrobiła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aryna Sabalenka
Aryna Sabalenka Źródło:PAP/EPA / Wu Hao
To już niemalże tradycja, że Aryna Sabalenka zaskakuje swoich zachowaniem w ważnych dla niej momentach, a szczególnie po porażkach. Tym razem Białorusinka wprawiła wszystkich w osłupienie po meczu z Jeleną Rybakiną.

Od momentu wygrania US Open Aryna Sabalenka zdecydowanie nie jest sobą i nie prezentuje tak znakomitej formy, do jakiej przyzwyczaiła nas wcześniej. Niektórzy spekulują nawet, że obniżka jej dyspozycji to tak naprawdę zaplanowana rzecz, ponieważ tenisistka trochę sobie odpuściła i nie czuje już takiego głodu wygranych. Czy to prawda, czy jednak teoria spiskowa – trudno powiedzieć. Faktem jest jednak, iż w China Open liderka rankingu WTA znów zawiodła. A potem wprawiła wszystkich w osłupienie.

Aryna Sabalenka zwykle reaguje agresją

W ostatnim czasie reprezentantka Białorusi zmierzyła się z inną znakomitą rywalką, a mianowicie Jeleną Rybakiną. Mimo że to pochodząca z Mińska tenisistka uznawana była za faworytkę, nie dała rady pokonać nieco niżej sklasyfikowanej koleżanki po fachu. Wręcz przeciwnie, Kazaszka pokazała klasę, a w drugim secie wręcz zdominowała rywalkę. Najpierw wygrała 7:5, a następnie aż 6:2. Tym samym awansowała do półfinału, a Aryna Sabalenka musiała pożegnać się z turniejem.

To był taki moment, w który wszyscy spodziewali się kolejnych nerwowych reakcji ze strony 26-latki. Zwyczajowo bowiem ma ona tendencję do wyładowywania frustracji w bardzo ekspresyjny, nerwowy, czy wręcz agresywny sposób. Na przykład zawzięcie uderzą rakietą o kort czy ściany, aż do momentu, gdy ją zniszczy. I tym razem kibice myśleli, że wydarzy się coś podobnego.

Tym razem Aryna Sabalenka zaskoczyła pozytywnie

Nic bardziej mylnego. Po ćwierćfinale China Open Aryna Sabalenka od razu ruszyła w kierunku swojego stanowiska, szybko się spakowała i poszła dalej. Ale zanim jeszcze zeszła do szatni, podeszła do banerów reklamowych, za którymi stał Stefano Vukov, czyli szkoleniowiec Jeleny Rybakiny. Następnie zaś Białorusinka szeroko się uśmiechnęła i przybiła z nim „żółwika”. Wzbudziło to bardzo pozytywne uczucia w zebranych na korcie kibicach.

Wspomniana Kazaszka powalczy o awans do finału z Ludmiłą Samsonową. W drugim półfinale zmierzą się Iga Świątek i Coco Gauff.

Czytaj też:
Kosmiczny mecz Igi Świątek i Caroline Garcii. Polka zachwyciła w Pekinie
Czytaj też:
Iga Świątek całkowicie zmieniła podejście. Zdecydowała się na szczere wyznanie

Opracował:
Źródło: WPROST.pl