Tokio 2020. Dominacja Igi Świątek w meczu z Moną Barthel!

Tokio 2020. Dominacja Igi Świątek w meczu z Moną Barthel!

Iga Świątek
Iga Świątek Źródło:Newspix.pl / Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Iga Świątek w dobrym stylu rozpoczęła start w turnieju rangi olimpijskiej. Polka wygrała z Moną Barthel – Niemką, którą do startu w Tokio doprowadziła kontuzja innej tenisistki. Iga Świątek dominowała na korcie, ale pojawiły się też momenty zawahania.

Iga Świątek rozpoczęła udział w igrzyskach olimpijskich od meczu z Moną Barthel. Start Niemki w turnieju jest sporym zaskoczeniem. Tenisistka niemalże w ostatniej chwili dowiedziała się, że zagra w Tokio, a miejsce w rozgrywkach zawdzięcza jedynie kontuzji Angelique Kerber.

Mona Barthel do Japonii przyleciała z bagażem porażek – przegrała w pierwszej rundzie rozgrywek singlowych na kortach Wimbledonu, a także w Hamburgu i Pradze. Z zupełnie innym nastawieniem do igrzysk mogła przygotowywać się Iga Świątek, która ze względu na dobrą dyspozycję w ostatnich miesiącach, jest typowana jako jedna z faworytek w grze o medale.

Iga Świątek kontra Mona Barthel – relacja

Mona Barthel w pierwszym gemie zaprezentowała swoje wręcz sztandarowe uderzenia. Próbowała grać ostro i płasko, a także łączyć wyrzucający serwis z zagraniami po linii. Nie wystarczyło to jednak, aby w spokojny sposób zapisywać kolejne punkty na koncie, bo w grę zawodniczki, która obecnie zajmuje 210. miejsce w rankingu WTA, wkradły się błędy. Polka od początku spotkania starała się ofensywnie returnować, spychając w wymianach rywalkę do defensywy. Taka taktyka pozwoliła Idze Świątek wypracować przewagę przełamania już w początkowej fazie seta.

Mocne forehandy posyłane na linię końcową przyczyniły się do tego, że Polka szybko powiększyła prowadzenie do stanu 2:0. W trzecim gemie tenisistki grały na przewagi, a Mona Barthel popełniła aż cztery podwójne błędy serwisowe. Widać było, że Niemka ze względu na ofensywne nastawienie Polki, obawiała się grać zachowawczo i ryzykowała drugim podaniem, co przyniosło odwrotny do zamierzonego skutek.

Iga Świątek na tym etapie grała precyzyjnie, wykorzystując pełną geometrię kortu. Szybko, w niespełna 30 minut, wyszła na prowadzenie 5:0. Nieoczekiwanie problemy pojawiły się w gemie serwisowym Polki. Kilka prostych błędów sprawiło, że Mona Barthel miała dwie okazje, aby przełamać Igę Świątek i zapisać pierwszego gema na swoim koncie. Po grze na przewagi Niemka osiągnęła cel, a ostatni punkt w gemie Polka „oddała”, popełniając podwójny błąd serwisowy. Idze Świątek udało się postawić „kropkę nad i” w ósmym gemie przy trzeciej piłce setowej, a pomogła jej w tym Mona Barthel, wyrzucając piłkę na spory aut.

Polka awansowała do drugiej rundy turnieju rangi olimpijskiej!

Poziom gry Niemki falował. Monie Barthel brakowało umiejętności, aby wykończyć akcje – nawet te, w których wypracowywała sobie przewagę. Obok dobrych zagrań pojawiały się proste błędy. Mimo tego druga odsłona pojedynku rozpoczęła się od nieco innego scenariusza. Niemka wyszła na prowadzenie (1:0 dla Barthel). Iga Świątek w kolejnych akcjach „włączyła” wyższy bieg i nie tylko szybko wyrównała stan seta, ale także przełamała Niemkę. Polka wciąż grała ofensywnie, a u jej rywalki pojawiły się problemy z timingiem, co generowało błędy.

W kolejnym gemie Mona Barthel pokazała, że będzie próbowała walczyć do końca. Szybko odrobiła stratę przełamania, wygrywając forehandową wymianę ciosów. Wydaje się, że porażka w gemie podrażniła Polkę, która doprowadziła do kolejnego przełamania, a taki rozwój wydarzeń ułatwiła Mona Barthel, w której grze wciąż brakowało regularności (3:2 dla Polki). Kolejne kąśliwe uderzenia Igi Świątek i błędy rywalki sprawiły, że gra stała się bardzo jednostronna. Polka zamknęła pojedynek w nieco ponad godzinę, wygrywając 6:2, 6:2.

Czytaj też:
Jest kilku pewniaków, ale liczymy na niespodzianki. Polskie szanse medalowe w Tokio

Źródło: WPROST.pl