Ani FC Barcelona, ani Robert Lewandowski nie mieli ostatnio wielu powodów do zadowolenia. Teoretycznie więc spotkanie z Deportivo Alaves jawiło się jako idealna okazja do podniesienia morale, podbudowania się i złapania pewności siebie przez katalońską ekipę. Zamiast tego był stres, niepewność i gonienie wyniku. Na szczęście tym razem Polak nie zawiódł.
Deportivo Alaves zaskoczyło FC Barcelonę
A że tak się stanie, to wcale nie było oczywiste. Niedawno zaliczył niezbyt udany występ z Szachtarem Donieck, a wcześniej słabo spisywał się także w Lidze. Ani z Realem Sociedad, ani z Realem Madryt nie trafił do siatki. Spotkania z Granadą i Athletikiem z kolei ominął z powodu kontuzji. Żeby więc znaleźć ostatnią bramkę zdobytą w Barcelonie przez Roberta Lewandowskiego, trzeba byłoby cofnąć się aż do końcówki września i dubletu z Celtą Vigo.
Wówczas Galicyjczycy mocno postraszyli Blaugranę i teraz to samo uczyniła ekipa z Kraju Basków. Już po kilkunastu sekundach gry gospodarze stracili gola. Niektórzy kibice jeszcze nie zdążyli zająć swoich miejsc, a Samu Omorodion cieszył się z trafienia. Wykorzystał on zagranie Javiego Lopeza i pokonał Marca-Andre ter Stegena.
Robert Lewandowski bohaterem
Podopieczni Xaviego Hernandeza naturalnie dominowali nad rywalami, aczkolwiek nie było z tego żadnych konkretów. Gospodarze schodzili na przerwę z wynikiem 0:1, do tego w minorowych nastrojach. Kilka chwil po wznowieniu gry jednak Robert Lewandowski doprowadził do remisu. Świetne dośrodkowanie z prawego skrzydła posłał Jules Kounde, a kapitan reprezentacji Polski głową pokonał golkipera Deportivo Alaves.
Na tym nasz rodak nie poprzestał. W 78. minucie podwyższył bowiem wynik spotkania na 2:1 dla Barcelony, wykorzystując „jedenastkę”. Sędzia przyznał Dumie Katalonii rzut karny po faulu Abdelkebira Abqara na jednym z rywali. „Lewy” postanowił wziąć odpowiedzialność na siebie i udźwignął ją. Jak się okazało, dzięki tej bramce Blaugrana wygrała 2:1 i zgarnęła 3 punkty.
Czytaj też:
Na jakich napastników powinien postawić Michał Probierz? Były reprezentant Polski doradzaCzytaj też:
Arkadiusz Milik na dużym zakręcie. Kolejne złe wieści napływają z Turynu