Vademecum Kibica: stulecie Polski na igrzyskach olimpijskich

Vademecum Kibica: stulecie Polski na igrzyskach olimpijskich

Anita Włodarczyk, trzykrotna złota medalistka olimpijska, na mistrzostwach Europy w Rzymie w czerwcu br. wywalczyła srebro
Anita Włodarczyk, trzykrotna złota medalistka olimpijska, na mistrzostwach Europy w Rzymie w czerwcu br. wywalczyła srebro Źródło: Paweł Skraba / Super Express/Agencja Se/East News
Igrzyska olimpijskie w Paryżu będą wyjątkowe pod wieloma względami. Dokładnie 100 lat temu reprezentacja Polski debiutowała w rywalizacji olimpijskiej. Paryż będzie za to miastem gospodarzem już trzeci raz w historii, choć na powrót czekał równą „setkę”.

olska reprezentacja w historii swoich startów w letnich igrzyskach olimpijskich zdobyła łącznie 298 medali. Złożyły się na to 72 złote, 89 srebrnych oraz 137 brązowych. Widać jak na dłoni, że podczas XXXIII igrzysk przekroczona zostanie bariera trzystu krążków na koncie biało-czerwonych sportsmenek i sportowców. Innego scenariusza nie ma nawet co zakładać, bo nadziei medalowych, a nawet „pewniaków” do podium, Polska będzie miała co najmniej kilka. A igrzyska przynoszą przecież jeszcze bohaterów nieoczywistych.

– Trzymam kciuki za to, aby igrzyska były wyjątkowe dla polskiej reprezentacji. Do boju, Polsko! – mówi Wojciech Szczepanik, mistrz UCI Gran Fondo i ambasador zondacrypto.

Paryż 2024: Siatkówka, lekkoatletyka, Iga Świątek i medale „z wody”

Impreza w stolicy Francji będzie szczególna dla kilku postaci z polskiej drużyny narodowej. Wiele można sobie obiecywać np. po starcie Igi Świątek, nazywanej przecież „królową Paryża”, w nawiązaniu do legendarnego Rafaela Nadala, paryskiego króla. Choć liderka rankingu WTA ma dopiero 23 lata, podczas turnieju singlistek na igrzyskach, grając na kortach ceglanych im. Rolanda Garrosa, „z urzędu” będzie faworytką. Dość napisać, że Świątek ma na swoim koncie już cztery wygrane właśnie w tym miejscu w rywalizacji wielkoszlemowej. Polka wygrywała w 2020, 2022, 2023 i 2024 roku.

Według prognozy Gracenote (właścicielem jest Nielsen, specjalista badań opinii publicznej i analizy danych), skupiającego się nad przewidywaniem tego, co… nieprzewidywalne, polska reprezentacja z Paryża przywiezie 11-15 medali. Jeszcze w kwietniu b.r. wskaźnik pokazywał jedenaście krążków.

Złote? Wojciech Nowicki (rzut młotem), Aleksandra Mirosław (wspinaczka sportowa), reprezentacja siatkarzy oraz kobieca czwórka w sprincie K4 500 m (kajakarstwo). Świątek wskazywana była do srebrnego krążka, podobnie jak m.in. Paweł Fajdek (rzut młotem), Katarzyna Wasick (pływanie, 50 m stylem dowolnym), wioślarska czwórka męska czy duet Karolina Naja/Anna Puławska w sprincie K2 na 500 m w kajakarstwie. Za to brązowe medale miałyby przypaść Natalii Kaczmarek (bieg na 400 m) oraz drużynie szpadzistek (szermierka).

Pod koniec czerwca akcje reprezentacji Polski wzrosły. Świątek stała się już główną faworytką do złota w Paryżu (wygrany RG 2024 zrobił swoje), do tego srebro Aleksandry Kałuckiej (wspinaczka) czy brązowe medale Angeliki Szymańskiej (judo) i Jakuba Majerskiego (pływanie, 100 m stylem motylkowym). Gdyby dołożyć jeszcze mające swoje ambicje siatkarki, dwukrotnie brązowe podczas Ligi Narodów 2023 i 2024, szans na sukces w Paryżu dla Polski rysuje się całkiem sporo.

– Jako kolarz na pewno będę śledził zmagania w mojej dyscyplinie, jedynym Polakiem, który pojawi się na starcie kolarstwa szosowego, jest Michał Kwiatkowski, aktualnie w świetnej formie, zajął 3. miejsce w 18 etapie TDF, więc może sprawi nam niespodziankę. W powyższych analizach nie jest on typowany do medalu, allez, allez, Michał! – mówi Wojciech Szczepanik, mistrz UCI Gran Fondo i ambasador zondacrypto.

Należy jednak pamiętać, że igrzyska rządzą się swoimi prawami. A każdy ze 188. narodowych komitetów olimpijskich, poza tymi naprawdę najbardziej egzotycznymi, ma swoje medalowe nadzieje, faworytki i faworytów. W Paryżu podczas IO 2024 ma być aż 10 500 sportsmenek i sportowców łącznie.

Złota era od Haliny Konopackiej do Anity Włodarczyk

Wydaje się, że na przestrzeni dekad polski sport na jego piękniejszej, żeńskiej części stoi. Symbolicznie wskazaliśmy dwie wielkie mistrzynie, tę pierwszą w dziejach oraz trzykrotnie złotą, jadącą z medalowymi nadziejami do Paryża. Halina Konopacka pierwszy olimpijski tytuł w historii polskich startów zdobyła w 1928 roku.

To były igrzyska w Amsterdamie. Konopacka 31 lipca 1928 nie tylko została mistrzynią olimpijską, ale pobiła też rekord świata wynikiem 39,62 m. W rzucie dyskiem to był wówczas rezultat lepszy od wcześniejszego rekordu globu aż o 44 centymetry, czyli prawdziwy nokaut! Konopacka czarowała zresztą nie tylko pod względem sportowym. Polka została również uznana za Miss Igrzysk 1928, będąc najlepszą z możliwych reklamą polskiego sportu.

Włodarczyk jest za to najlepsza na igrzyskach od ponad dekady!

Co prawda, podczas olimpijskiego konkursu w Londynie (2012) Polka zajęła drugie miejsce, przegrywając z Rosjanką. Po czterech latach tytuł mistrzyni olimpijskiej został jednak Tatianie Łysenko odebrany, po głośnej wpadce dopingowej, a złoto wręczono Włodarczyk. Polka postanowiła za to dodatkowo udowodnić światu, że jest po prostu najlepsza na świecie. Ten plan został w pełni zrealizowany w 2016 roku podczas IO w Rio de Janeiro.

Włodarczyk rzuciła młotem 82,29 m – ustanawiając nowy rekord świata! Analogia do Konopackiej? Jak najbardziej właściwa, bo Polka wygrała, deklasując konkurentki i okraszając złoto olimpijskie wynikiem, do którego nie zbliżył się wówczas nikt inny. Włodarczyk po olimpijskie sukcesy sięgała również z symboliczną, wyjątkowo poruszającą, pomocą „z góry”. Młociarka została obdarowana przez ojca zmarłej mistrzyni w tej samej dyscyplinie, nieodżałowanej Kamili Skolimowskiej. „Kama” sięgała po złoto IO dla Polski w Sydney w 2000 roku. W 2012 i 2016 roku Włodarczyk w rękawicy do rzutu młotem Skolimowskiej ponownie sięgała po sukcesy dla polskiego młota.

„Złota Anita” raz jeszcze pokazała swoją klasę podczas igrzysk w Tokio. Olimpijska rywalizacja spod znaku maseczek i pandemii COVID-19, przeniesiona o rok, ostatecznie na 2021 r., dała łącznie aż cztery medale dla polskiego młota. Mistrzem został Wojciech Nowicki, trzeci raz w karierze mistrzynią Anita Włodarczyk, a brązowe krążki przypadły Pawłowi Fajdkowi i Malwinie Kopron. „Złota Anita” dokładnie 8 sierpnia 2024 skończy 39 lat. Jej sportowa ambicja zapewne sprawi, że ponownie spróbuje rzucić młot po złoto. Paryskie podium na ostatniej prostej kariery wielkiej mistrzyni to byłoby spełnienie.

Oczywiście należy pamiętać, że męska część polskiego ruchu olimpijskiego również ma na koncie mnóstwo spektakularnych sukcesów. Panowie zdobywali choćby pierwsze medale dla Polski w dziejach startów na letnich IO. Właśnie sto lat temu, w 1924 roku, za sprawą Adama Królikiewicza (jeździectwo, konkurs skoków) brąz oraz czwórki kolarzy torowych w wyścigu drużynowym na 4 km: Józefa Langego, Jana Łazarskiego, Tomasza Stankiewicza i Franciszka Szymczyka – wicemistrzostwo olimpijskie.

„Igrzyska szeroko otwarte” w cieniu łamania rozejmu olimpijskiego

Ostatnimi igrzyskami, które odbyły się pod egidą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego była zimowa rywalizacja w Pekinie, w 2022 roku. Niestety, ich zakończenie nieodzownie kojarzy się z tym, co wydarzyło się za naszą wschodnią granicą. Ceremonia zamknięcia nastąpiła 20 lutego, a dwa dni później… rosyjskie wojska kierowane przez Władimira Putina, w bestialski sposób zaatakowały Ukrainę.

Niestety, wojna na ukraińskiej ziemi nadal trwa. MKOl pod naciskiem wschodniego lobby, o którym oficjalnie mówić i pisać nie można, zdecydował się o otworzeniu furtki dla niektórych zawodników i zawodniczek z Rosji oraz Białorusi. Oba te kraje oficjalnie mają zakaz uczestnictwa w IO 2024 ze względu na naruszenie tzw. rozejmu olimpijskiego, czyli pokoju w trakcie rozgrywania igrzysk. Poza względami oczywistymi, o których nie trzeba nawet pisać… Wspomniana furtka polega na tym, że białoruskie i rosyjskie jednostki pojawią się w tzw. neutralnych barwach. Bez flagi kraju z którego pochodzą, bez hymnu, bez startów w sportach drużynowych. Tak jak dzieje się to np. w zawodowym tenisie, zarówno wśród pań (WTA), jak i panów (ATP).

„Igrzyska szeroko otwarte” – to hasło olimpijskiej imprezy w Paryżu. Pomimo sytuacji w Ukrainie czy równie dramatycznych doniesień ze Strefy Gazy (konflikt izraelsko-palestyński), z perspektywy Europy – pisząc brutalnie – paryskie wydarzenie po prostu się odbędzie. Dając sportową radość i próbując wysłać sygnały zachęcające do pokoju.

Ceremonię otwarcia zaplanowaną na 26 lipca (początek o godz. 19:30) ma obejrzeć nawet około 1,5 miliarda ludzi.

Po raz pierwszy w historii ma odbyć się nie na stadionie, ale na rzece. Sześciokilometrowy odcinek Sekwany, wyjątkowa podróż kulturowa, z metą w pobliżu Wieży Eiffla. A całość obsłużona, przez liczące 45 tysięcy jednostek służby mundurowe. Paryż będzie tego dnia najważniejszy na świecie i pozostaje życzyć, żeby całość odbyła się w atmosferze, na jaką swoją historią igrzyska zasłużyły. A pokojowe hasła były znaczące nie tylko od 26 lipca do 11 sierpnia, czyli dnia zamknięcia IO 2024.

Pobierz cały dodatek:

Artykuł został opublikowany w 30/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.