Chińczycy nawrzucali nam minimalnie więcej niż my im

Chińczycy nawrzucali nam minimalnie więcej niż my im

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Gortat nie poprowadził Polski do zwycięstwa (fot. PAP/Radek Pietruszka) 
Polscy koszykarze przegrali w Katowicach 72:73 (27:14, 15:19, 14:23, 16:17) towarzyski mecz z reprezentacją Chin, przygotowującą się do startu w igrzyskach olimpijskich w Londynie.

Dla biało-czerwonych był to pierwszy sprawdzian przed kwalifikacjami do mistrzostw Europy 2013, które rozpoczną 15 sierpnia. Drugie spotkanie tych drużyn odbędzie się w niedzielę o 15.30, także w katowickim Spodku.

W sobotnim meczu w reprezentacji nie wystąpił Maciej Lampe, narzekający jeszcze na skutki kontuzji kostki, której doznał w półfinałowym meczu ligi hiszpańskiej jego Caja Laboral Vitoria z Realem Madryt.

Polacy rozpoczęli spotkanie piątką: Gortat, Ignerski, Berisha, Zamojski oraz Koszarek, dla którego był to pierwszy mecz w roli kapitana reprezentacji (w Katowicach rozgrywał 93. mecz w biało-czerwonych barwach, dla których zdobył dotychczas 615 punktów - najwięcej spośród wszystkich kadrowiczów).

Pierwsze punkty dla gospodarzy w jej pierwszym meczu przed własną publicznością od 23 sierpnia 2010 roku (spotkanie z Bułgarią w kwalifikacjach Eurobasketu 2011, także w Katowicach) uzyskał rzutem z dystansu Dardan Berisha. Po kolejnych udanych akcjach Ignerskiego i Gortata, którzy w pierwszej kwarcie zdobyli po 10 punktów, drużyna konsekwentnie powiększała przewagę.

Gortat, jedyny polski koszykarz w NBA i jedyny brodacz na parkiecie w Katowicach, w 4. minucie spotkania przekroczył granicę 500 punktów dla reprezentacji (do soboty miał ich 499 w 41 spotkaniach). Po najładniejszej akcji do przerwy, gdy w kontrataku wsadem z powietrza zdobył punkty po podaniu Adama Waczyńskiego, drużyna Alesa Pipana uzyskała w 8. minucie najwyższe, 15-punktowe prowadzenie (23:8). W tym okresie Polacy grali tak, jakby to oni szykowali się do wyjazdu na igrzyska, a rywale do... kwalifikacji w mistrzostwach Azji.

W drugiej kwarcie Chińczycy jednak zmniejszyli straty. W 20. minucie, głównie dzięki bardzo dobrej grze podkoszowego z doświadczeniem w NBA Yi Jianliana, doprowadzili do wyniku 39:33, ale rezultat do przerwy, tak jak na samym początku meczu, trzypunktowym rzutem ustalił Berisha.

Po zmianie stron mistrzowie Azji nie pozwolili już gospodarzom na strzeleckie popisy, a sami zagrali skuteczniej. W trzeciej kwarcie odrobili dziewięciopunktową stratę. Spotkanie miało się rozstrzygnąć w ostatniej odsłonie, która rozpoczynała się przy wyniku 56:56.

Jej początek to znakomita gra najlepszego strzelca meczu Yi Jianliana, który zdobywał kolejne punkty dla gości (w całej kwarcie 10), dając im pierwsze, a potem najwyższe prowadzenie w meczu (69:62 w 36. minucie przed końcem). Polacy, zmobilizowani przez Koszarka, potrafili jeszcze odrobić straty. Kapitan reprezentacji zdobył siedem kolejnych punktów - cztery z wolnych, miał ważny przechwyt i trafił z dystansu, doprowadzając do remisu 69:69.

Końcówka była bardzo emocjonująca. Wydawało się, że goście mają wygraną w kieszeni, gdy Gortat, który dobrze zagrał tylko w pierwszej kwarcie, stracił piłkę pod koszem i rywale z kontrataku podwyższyli swoje prowadzenie na 72:69. Za chwilę jednak piąty raz w tym meczu za trzy trafił najlepszy w polskim zespole Ignerski (podawał Koszarek - 9 asyst) i na 24 sekundy przed ostatnim gwizdkiem sędziów znów był remis 72:72. Faulowani Chińczycy trafili tylko jeden rzut wolny. Polacy mieli 9,5 sekundy na zdobycie zwycięskich punktów, ale - wobec dobrej obrony rywali - nie zdołali oddać rzutu.

zew, PAP