Adam Nowicki zajął 34. miejsce w finale maratonu na mistrzostwach świata w lekkoatletyce. Reprezentant Polski przebiegł 42,195 km w czasie 2:16,22. Dla porównania złoty medal zdobył Victor Kiplangat z Ugandy, który uzyskał wynik 2:08,53.
Maratończyk uderzył w PZLA
Po zakończeniu swoich zmagań maratończyk udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym przyznał, że myślał, że będzie trochę lżej. – Mimo że jesteśmy w Europie, biegało mi się znacznie gorzej niż podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Bardzo się cieszę, że dobiegłem. 2:16 to nie jest wynik, który mnie satysfakcjonuje, bo celuję w biegi poniżej 2:09 i wiem, że mnie na to stać – wyznał.
Nowicki jest pierwszym Polakiem od 2005 roku, który startował w maratonie na mistrzostwach świata. W rozmowie z dziennikarzami wyznał, że nie miał odpowiednich przygotowań, by osiągnąć dobry wynik.
- Nie da się biegać szybko, na poziomie światowym bez obozów klimatycznych. Moje możliwości finansowe są ograniczone, jeśli chodzi o tę kwestię. Robię, co mogę, ale związek nie za bardzo w tym pomaga – stwierdził z żalem.
Adam Nowicki: Dużo wydaję z własnej kieszeni
Na pytanie, czy nie dało się wynegocjować z PZLA jakiegoś obozu klimatycznego odparł, że nie. – Dużo wydaję ze swojej kieszeni i pieniędzy pozyskanych przez sponsorów. Po ludzku zabrakło środków pod przygotowania na mistrzostwa świata. Sądziłem, że jeśli zrobię to minimum, to PZLA da mi ten obóz, ale bardzo mnie zdziwili i dostałem obóz krajowy – kontynuował.
Adam Nowicki podkreślił, że w Polsce bardzo trudno jest być maratończykiem, a łączenie pracy zawodowej ze sportem pozwala mu Wojsko Polskie. Gdyby nie taka możliwość, zapewne musiałby wybierać między treningami i wyjazdami a utrzymaniem rodziny.
Czytaj też:
Ostatni dzień mistrzostw świata w lekkoatletyce. Plan startów Polaków na niedzielę 27 sierpniaCzytaj też:
Ewa Swoboda skomentowała wyczyn sztafety 4x100. Sprinterka zaskoczyła wyznaniem