Ostatni mecz 30. kolejki Ekstraklasy był szczególnie ważny dla walczącej o utrzymanie Wisły Kraków, która w przypadku wygranej z Wisłą Płock opuściłaby strefę spadkową. Już początek spotkania rozgrywanego w stolicy Małopolski pokazał jednak, że przed Białą Gwiazdą trudne zadanie, a Nafciarze nie zamierzają odpuszczać walki o trzy punkty.
Ekstraklasa. Grad bramek w meczu Wisła Kraków – Wisła Płock
Goście wyszli na prowadzenie już w 10. minucie, kiedy to Piotr Tomasik otrzymał podanie od Mateusza Szwocha i strzałem zza pola karnego pokonał Pawła Kieszka. Podopieczni Jerzego Brzęczka mogli odpowiedzieć błyskawicznie, bo już kilkadziesiąt sekund później. Szybką akcję gospodarzy kończył Heorhij Citaiszwili, którego uderzenie z dystansu sparował na słupek Krzysztof Kamiński.
Niewykorzystana okazja Wisły Kraków po chwili się zemściła. Jorgingo ograł na prawym skrzydle Michała Frydrycha i dośrodkował w szesnastkę, gdzie niepilnowany Łukasz Sekulski uderzeniem z kilku metrów podwyższył prowadzenie Nafciarzy. Wynik 2:0 utrzymał się zaledwie do 27. minuty. Sebastian Ring w banalny sposób ograł Aleksandra Pawlaka, wymienił podania ze Stefanem Saviciem i wygrał pojedynek sam na sam z Kamińskim, umieszczając piłkę w siatce.
Zespół prowadzony przez Brzęczka w dalszym ciągu spisywał się fatalnie w defensywie i już w 41. minucie Kieszek ponownie skapitulował. Marko Kolar dograł z lewego skrzydła w szesnastkę, gdzie dobrze ustawiony Sekulski po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Ekstraklasa. Wisła Kraków wyrównała z Wisłą Płock
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataków, a ich starania zostały wynagrodzone w 57. minucie. Marko Poletanović dogrywał z rzutu rożnego w szesnastkę, tam po małym zamieszaniu piłka odbiła się od jednego z graczy i wpadła do bramki strzeżonej przez Kamińskiego. Trafienie zapisano na koncie Elvisa Manu, a Biała Gwiazda potrzebowała jeszcze tylko jednego gola, by doprowadzić do remisu.
Podopieczni Brzęczka dalej naciskali i już w 71. minucie wyrównali stan spotkania. Momo Cisse rozegrał akcję na jeden kontakt z Tsitaishvilim, którego uderzenie obronił Kamiński. Bramkarz Nafciarzy był jednak bezradny przy dobitce Zdenka Ondraska i po raz trzeci poniedziałkowego wieczoru musiał wyciągać piłkę z siatki.
Gdy wydawało się, że wynik 3:3 utrzyma się do końca spotkania, w doliczonym czasie gry Manu zagrał piłkę ręką w szesnastce, a sędzia po weryfikacji VAR podyktował rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamienił Mateusz Szwoch, dzięki czemu Wisła Płock wygrała 4:3, a Biała Gwiazda pozostanie po tej kolejce w strefie spadkowej.
Czytaj też:
Festiwal absurdów w Ekstraklasie. Przegrywający trener staje się trędowaty