Sensacja w hicie PlusLigi! ZAKSA Kędzierzyn-Koźle sprawiła prezent Projektowi Warszawa

Sensacja w hicie PlusLigi! ZAKSA Kędzierzyn-Koźle sprawiła prezent Projektowi Warszawa

PGE Skra Bełchatów
PGE Skra Bełchatów Źródło: Newspix.pl / Marcin Bulanda/Press Focus
Niedzielny hit PlusLigi zakończył się nie lada sensacją. Faworyzowana Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle uległa na własnej hali PGE Skrze Bełchatów 0:3, sprawiając niespodziankę Projektowi Warszawa, który dzięki temu pozostaje na czwartym miejscu w tabeli.

Forma PGE Skry Bełchatów w bieżącym sezonie PlusLigi szokuje, jednak w negatywnym tego słowa znaczeniu. Podopieczni Andrei Gardiniego zajmują dopiero 11. lokatę i niewiele wskazuje na to, by mieli zakwalifikować się do fazy play-off, choć do niedzielnego meczu podchodzili podbudowani zwycięstwem nad Czarnymi Radom. Ich dzisiejszy przeciwnicy i gospodarze meczu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle znajdują się w znakomitej dyspozycji. Niedawny triumf w TAURON Pucharze Polski oraz zwycięstwo z Trentino Vollyem w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów pozwolił im uwierzyć, że walka o mistrzostwo kraju nie jest stracona. Dzisiejszym meczem mocno sobie utrudnili to zadanie.

Świetny start PGE Skry Bełchatów

Choć ZAKSA uchodziła za faworyta meczu, to początek pierwszego seta zdecydowanie należał do przyjezdnych. Zawodnicy Andrei Gardiniego szybko zdobyli cztery punkty, tracąc zaledwie jednego. Tomas Sammuelvo musiał szybko reagować, ponieważ gra kędzierzynian zostawiała wiele do życzenia i poprosił o przerwę. Passa bełchatowian nie ustawała i ich przewaga przez jakiś czas wynosiła aż siedem punktów. Tablica wyników pokazywała 7:13. Po stronie przyjezdnych doskonale spisywali się Anatasijević i Kooy, którzy zdobyli odpowiednio dwa i trzy punkty z ataku.

Przy stanie 9:15 ZAKSA zdobyła pierwszy punkt po bloku, ale nie zdeprymowało to drużyny PGE Skry Bełchatów, która utrzymywała bezpieczną przewagę sześciu i siedmiu punktów. To ponownie zmusiło trenera gospodarzy do poproszenia o przerwę. Po niej zaczęli grać nieco lepiej, dzięki czemu zdobyli aż pięć trafień, tracąc jedno po błędzie serwisowym Hubera, zmniejszając straty do trzech oczek. W tej chwili Andrea Gardini poprosił o pierwszy czas. Pod koniec pierwszego seta przewaga gości wahała się pomiędzy dwoma a trzema punktami, jednak ostatecznie zakończył się on wynikiem 20:25.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie mogła się otrząsnąć

Drugi set rozpoczął się identycznie jak poprzedni. PGE Skra Bełchatów szybko zdobyła cztery punkty, w tym jeden asem serwisowym. ZAKSA była w stanie odpowiedzieć tylko raz. W ten sposób dobrze dysponowani siatkarze włoskiego szkoleniowca wyrobili sobie czteropunktową przewagę. Oglądając spotkanie, można było odnieść wrażenie, że ZAKSA to nie ta sama drużyna, która niedawno zrobiła duży krok ku awansowi do półfinału Ligi Mistrzów. Przy stanie 8:14 Tomas Sammelvuo wziął już trzecią przerwę.

Nie przyniosło to większych rezultatów, ponieważ przewaga przyjezdnych w dalszym ciągu wahała się pomiędzy pięcioma i sześcioma punktami. Zmniejszył ją dopiero Kaczmarek, który świetnie wykończył atak. Tablica wyników pokazywała już 13:19, a Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie potrafiła znaleźć sposobu na odwrócenie przebiegu spotkania na swoją korzyść. Inicjatywa do samego końca znajdowała się po stronie zawodników Andrei Gardiniego, którzy zwyciężyli drugiego seta wynikiem 18:25.

PGE Skra Bełchatów grała jak z nut

Początek trzeciej odsłony meczu był już znacznie bardziej emocjonujący. Obie drużyny szły punkt za punkt, a kędzierzynianie po raz pierwszy w meczu wyszli na prowadzenie. Tablica wyników pokazywała 4:3. Nie potrwało to długo, ponieważ Bednorz i Huber popełnili błędy serwisowe, dzięki czemu PGE Skra Bełchatów znów wyszła na dwupunktową, a następnie trzypunktową przewagę 6:9. Tomas Sammelvuo nie miał wyjścia i znów zareagował przerwą. Następnie wpuścił na boisko rezerwowych.

Zawodnicy z Bełchatowa nie ustawali w swojej dokładności i regularnie utrzymywali bezpieczną przewagę. Mimo tego gospodarze nie składali broni i regularnie atakowali, choć często robili to niecelnie, m.in. trafiając w szczelny blok bełchatowian. Tablica wyników pokazywała 14:18, a po chwili bełchatowianie wyszli na pięciopunktową przewagę. ZAKSA do samego końca próbowała odwrócić przebieg meczu. Udało im się zmniejszyć stratę do dwóch oczek.

Andrea Gardini poprosił o przerwę przy stanie 19:21. Kędzierzynianie próbowali odwrócić przebieg meczu na swoją korzyść, jednak nie dokonali tej sztuki i musieli uznać wyższość gości. Tym samym pozostają na piątym miejscu w tabeli PlusLigi z 52 punktami na koncie.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 18:25, 20:25)

Czytaj też:
Dominika Sobolska-Tarasova dla „Wprost”: Belgowie chcieli za mnie pół miliona euro
Czytaj też:
Siatkarski transfer roku na ostatniej prostej. Gwiazda zastąpi Polkę

Źródło: WPROST.pl