Resovia bezradna w tie-breaku. Inauguracja półfinału dla mistrzów Polski

Resovia bezradna w tie-breaku. Inauguracja półfinału dla mistrzów Polski

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Źródło:WPROST.pl / Klaudia Zawistowska
Najpierw dwa sety dla Asseco Resovii Rzeszów, później kolejne dwa dla Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W pierwszym meczu półfinałowej serii byliśmy świadkami zmieniającej się dominacji. Dopiero tie-break wyłonił zwycięzcę wyrównanego meczu.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podchodziła do rywalizacji znacznie bardziej zmęczona sezonem niż Asseco Resovia Rzeszów. Mistrzowie Polski między innymi poprzez występy w Lidze Mistrzów rozegrali już kilkanaście spotkań więcej niż zespół z Podkarpacia, który w ostatnim sezonie zakwalifikował się do europejskich pucharów. Mimo to w starciu rozgrywanym w rzeszowskiej hali Podpromie to oni byli górą, wygrywając 3:2.

Mocne otwarcie serii Asseco Resovii Rzeszów

ZAKSA do awansu do półfinału potrzebowała czterech wymagających meczów z Projektem Warszawa. Z kolei Resovia pewnie w trzech spotkaniach zwyciężyła PSG Stal Nysa. Początek meczu pokazał, że rzeszowianie mają więcej energii. Pewnie weszli w mecz, wypracowując sobie prowadzenie 23:15. Gdy wydawało się, że pierwszy set pójdzie jak po maśle, to zawodnicy Tuomasa Sammelvuo mocno się ocknęli. Zaczęli odrabiać straty, póki rzeszowianie nie zdobyli 24 punktu, przy 21 ZAKSY. Chwilę później dodali kolejny i na Podpromiu świętowano wygraną partię 25:22.

Na początku drugiego seta mogliśmy spodziewać się bardziej wyrównanego starcia. Resovia prowadziła, ale nie było to tak wielkie prowadzenie jak wcześniej. Z czasem jednak ZAKSA znów osłabła. Zawodnicy Giampaolo Medeiego zdominowali seta, zdobywając punkt za punktem. W tym samym czasie kędzierzynianie potrafili odpowiedzieć zaledwie pojedynczymi oczkami. Resovia zagrała jeszcze pewniej niż w pierwszym secie i nie dopuściła do kolejnego marszu mistrzów Polski. As serwisowy Klemena Cebulja zakończył seta wynikiem 25:13.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zabrała się do odrabiania strat

W myśl zasady do trzech razy sztuka, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle postawiła trudniejsze warunki Resovii. To oni od początku prowadzili, kontrolując przewagę na dwa, trzy punkty. Siatkarze Sammelvuo nabrali wiatru w żagle. W przeciwieństwie do dwóch pierwszych setów, to Resovia zaczęła tracić dystans, gdy „Koziołki” powiększały przewagę. To był zdecydowanie inny zespół niż ten, który w drugim secie skończył zaledwie dwie piłki w ataku. W międzyczasie rzeszowianom włączył się tryb ZAKSY z pierwszego seta. Medei dokonał zmian, wpuszczając Jakuba Buckiego i Mauricio Borgesa. Zespół wziął się za odrabianie strat. Ze stanu 8:16, doprowadzili do wyniku 20:22. Ostatecznie to jednak goście jako pierwsi zdobyli 25. punkt, podczas gdy dorobek gospodarzy zatrzymał się na 21 oczkach.

W czwartym secie wreszcie widzieliśmy więcej wyrównanej gry. Przez połowę kibice zebrani na Podpromiu byli świadkami wymian cios za cios, z rzadkimi wielopunktowymi przewagami. Z czasem ZAKSA ponownie zaznaczała swoją dominację w partii, budując sobie kilka „oczek” nadwyżki. Pod koniec czwartego seta obie drużyny mogły już mentalnie nastawiać się na tie-break. Mistrz Polski przystępował do niego po wygraniu partii 25:16.

W tie-breaku nie brakowało emocji. Już po pierwszej piłce byliśmy świadkami dyskusji pomiędzy siatkarzami obu ekip a arbitrami spotkania. Z czasem akcje były grane „na styk”. Widzieliśmy wiele asów serwisowych, które w takich momentach jeszcze bardziej zyskują na znaczeniu. ZAKSA szybko jednak uciekła Resovii. Słabo w przyjęciu sprawował się Torey DeFalco, a kędzierzynianie chętnie to wykorzystywali. Gdy rzeszowianie próbowali reagować, to ZAKSA spokojnie kontrolowała przewagę. To ona cieszyła się z triumfu w meczu, wygrywając piątego seta 15:12 i cały mecz 3:2.

Kolejny mecz Resovii z ZAKSĄ

Obie ekipy nie będą miały zbyt wiele czasu na regenerację. Drugi mecz pomiędzy Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Asseco Resovią Rzeszów odbędzie się już jutro, 23 kwietnia, o godzinie 14:45 w hali Podpromie.

Czytaj też:
Piękne słowa legendy o polskiej siatkówce. „Możemy dokonywać wielkich rzeczy”
Czytaj też:
Nikola Grbić kompletnie zaskoczył. Wytłumaczył, dlaczego podjął to dodatkowe wyzwanie