Organizatorzy Wimbledonu o decyzji dotyczącej rosyjskich i białoruskich tenisistów poinformowali w komunikacie z 20 kwietnia. Przekazano w nim, że wszystkie zgłoszenia nadesłane przez zawodników reprezentujących te dwa kraje zostaną odrzucone. „W warunkach takiej nieuzasadnionej i bezprecedensowej agresji militarnej niedopuszczalne byłoby, aby rosyjski reżim czerpał jakiekolwiek korzyści z udziału rosyjskich czy białoruskich graczy w turnieju" – wyjaśniono.
Wimbledon. Fibak o wykluczeniu części tenisistów
Taki obrót spraw nie spodobał się Wojciechowi Fibakowi, o czym były tenisista mówił w rozmowie ze Sport.pl. – Uważam, że decyzja organizatorów Wimbledonu jest niesprawiedliwa, niepotrzebna i przedwczesna. Nie jest to też decyzja w brytyjskim stylu, wyważonym, a wyjście przed szereg – stwierdził. Jak dodał, zawodnicy tacy jak Danił Miedwiediew czy Andrej Rublow otwarcie krytykowali działania wojenne w Ukrainie.
Tenis nie jest sportem federacyjnym, tenisiści nie grają w imieniu krajowych związków. Oczywiście rozumiem argumenty władz Wimbledonu. Jestem za Ukrainą, nie powinniśmy promować Rosji ani Białorusi. Jednak w przypadku tenisa jest to bardziej skomplikowane – zaznaczył Fibak.
Legendarny zawodnik zauważył, że ofiarą rosyjskiego reżimu padają nie tylko Ukraińcy, ale również Rosjanie. – I nie mam na myśli oligarchów, tylko zwykłych obywateli Rosji, których tracą pracę lub mają ograniczane prawa obywatelskie. Tenis w tym wszystkim jest w trudnym położeniu – stwierdził.
Czytaj też:
Organizatorzy potwierdzają. Wiadomo, czy Djoković zagra w Wimbledonie