Hubert Hurkacz kończy weekend wielkim sukcesem. Polak po raz pierwszy w karierze triumfował w turnieju rangi ATP rozgrywanym na nawierzchni ziemnej. Po słabym starcie w Estoril rok temu, teraz poradził sobie ze wszystkimi rywalami. Pokonując Pedro Martineza mógł cieszyć się z prestiżowej nagrody.
Hubert Hurkacz z trudną drabinką w Monte Carlo
Reprezentant Polski wie, że nie ma czasu na wielkie świętowanie. Turniej w Estoril należy do rangi ATP 250, więc nie zbuduje sobie wielkiej pozycji w rankingu dzięki zwycięstwu. Znacznie więcej do ogrania będzie w Monako. Hurkacz wystartuje w „tysięczniku” w Monte Carlo, w którym nie zabraknie największych gwiazd męskiego tenisa.
Hubert Hurkacz nie może się zbytnio cieszyć z losowania drabinki. Z powodu rozstawienia z dziesiątym numerem, musi startować w zmaganiach od pierwszej rundy. Zagra w niej z Brytyjczykiem Jackiem Draperem. Obaj panowie mierzyli się ze sobą trzykrotnie (dwa razy wygrał „Hubi”). Jeśli Polak awansuje dalej, to zagra z kwalifikantem lub szczęśliwym przegranym z kwalifikacji. Dalej będzie już tylko trudniej.
W trzeciej rundzie reprezentant Biało-Czerwonych może trafić na turniejową „ósemkę”, czyli Caspera Ruuda. W 1/4 finału Hurkacz może trafić na Carlosa Alcaraza, a jeśli awansuje do półfinału, to istnieje możliwość pojedynku z Novakiem Djokoviciem. Polak musi szykować się na trudne starcia, jeśli chce odnieść sukces w Monako.
Walka o wielkie pieniądze i punkty do rankingu ATP
W Monte Carlo wystartują same gwiazdy. To oznacza wysoką pulę nagród (5,95 mln euro). Zwycięzca zainkasuje 919 tysięcy oraz 1000 punktów do rankingu ATP. Finał zmagań zaplanowano na 14 kwietnia.
Czytaj też:
Dawid Celt dla „Wprost”: Nie chcę zostawiać wszystkiego na barkach Igi ŚwiątekCzytaj też:
Iga Świątek wraca do reprezentacji. „Robili wszystko, by zniechęcić ją do przyjazdu”