I znów trzeba trzymać kciuki za naszą niewydarzoną reprezentację. Trudno będzie od tej błazenady uciec, mimo że pompowane przez reklamodawców emocje są sztuczne, jak loki Violetty Villas.
Co jakiś czas się na nie nabieramy. Smakujemy ten wzlot narodowej dumy, opakowany w archiwalne zwycięstwa sprzed 40 czy 50 lat. Lato i Boniek z młodości odgrywają dziś tę samą rolę co Wołodyjowski i Kmicic, produkowani przez Sienkiewicza ku pokrzepieniu serc znękanego narodu: pozwalają nam ogrzać się w gasnącym blasku dawno minionej chwały.
Dziś piłka to domena wyżelowanych lalusiów, spełniających się nie na boisku, tylko na Instagramie.
Ich partnerki handlują tam bez opamiętania atrakcyjnym wizerunkiem, bawełnianą konfekcją albo niskokalorycznymi glutami dla fanatyków dobrej formy. Liczą się zasięgi w sieci a nie celność podań czy finezja strategii. Te w ostatecznym rozrachunku to się nawet nie opłacają.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.