Choć Legia Warszawa nie jest w najlepszej kondycji finansowej, jednocześnie pozostaje bardzo aktywna na rynku transferowym. Po ogłoszeniu takich ruchów jak sprowadzenie Patryka Kuna z Rakowa Częstochowa czy Marca Guala z Jagiellonii Białystok, Wojskowi sięgnęli też po zawodnika zza granicy. Nowym członkiem ekipy Wojskowych został Radovan Pankov.
Radovan Pankov nowym piłkarzem Legii Warszawa
Piłkarz ten na co dzień występuje jako środkowy obrońca. Wzmocnienie akurat na tę pozycję było nieodzowne, ponieważ w rozgrywkach 2023/24 Kosta Runjaic musiał na niej mocno improwizować. Jako stoperzy występowali na przykład Rafał Augustyniak, czyli nominalny defensywny pomocnik, a także Yuri Ribeiro, zazwyczaj lewy obrońca. Do tego słabo spisywał się Lindsay Rose, a problemy zdrowotne miał Maik Nawrocki. Wzmocnienie defensywy było więc konieczne.
Były młodzieżowy reprezentant Serbii podpisał z Legią trzyletni kontrakt. Wcześniej święcił on triumfy w barwach Crvenej Zvezdy Belgrad. Zdobył z nią cztery mistrzostwa kraju. Przy Łazienkowskiej liczą, że i w Ekstraklasie będzie odnosił sukcesy wraz z drużyną.
Kim jest Radovan Pankov?
O oczekiwaniach wobec Pankova jasno wypowiedział się Jacek Zieliński, dyrektor sportowy warszawian. – Wzmocnienie rywalizacji w defensywie było jednym z naszych priorytetów w letnim oknie transferowym. Radovan da nam więcej opcji i zabezpieczy pozycje na środku obrony. Jest to ograny i utytułowany zawodnik w dobrym wieku, który dzięki wielu latom w Crvenej Zvezdzie Belgrad, najlepszym serbskim klubie ostatnich lat, zna ciężar gry pod presją wyniku i oczekiwań – powiedział działacz, cytowany w oficjalnym komunikacie.
Sam siebie scharakteryzował też zawodnik. Opowiedział, że ma mentalność zwycięzcy, która idealnie pasuje do Legii, a za cel postawił sobie (i zespołowi) przywrócenie Wojskowym tytułu mistrzowskiego. – W przyszłym sezonie chciałbym również zagrać w Lidze Konferencji UEFA – dodał.
Czytaj też:
Krzynówek o pożegnaniu Błaszczykowskiego. „Niektórzy starają się to popsuć”Czytaj też:
Franciszek Smuda nie gryzł się w język po słowach Fernando Santosa. „No ludzie złoci!”