Rollercoaster w meczu reprezentacji Polski. Serbki wróciły ze zdwojoną siłą

Rollercoaster w meczu reprezentacji Polski. Serbki wróciły ze zdwojoną siłą

Polska – Serbia
Polska – Serbia Źródło:PAP/EPA / Olivier Hoslet
Polskie siatkarki zmierzyły się z Serbią w trzecim meczu fazy grupowej mistrzostw Europy. Co prawda Biało-Czerwone wygrały 3:0 w Lidze Narodów, ale w składzie siatkarek z Bałkanów brakowało wówczas Tijany Bosković.

Sezon reprezentacyjny 2023 jest świetny dla polskich siatkarek. Po zajęciu trzeciego miejsca w Lidze Narodów Biało-Czerwone świetnie sobie radzą na tegorocznych mistrzostwach Europy. W pierwszym meczu podopieczne Stefano Lavariniego pokonały Słowenki bez straty seta. Drugi mecz z Węgierkami mógł się zakończyć tak samo, gdyby nie rozkojarzenie zmienniczek przy wyniku 2:0.

Kapitalne otwarcie meczu przez polskie siatkarki

Teraz na Biało-Czerwone czekało zdecydowanie trudniejsze zadanie. Polki stanęły naprzeciwko reprezentacji Serbii, która w ubiegłym roku sięgnęła po mistrzostwo świata. W tym roku już podopieczne Stefano Lavariniego wygrywały z zawodniczkami z Bałkanów, miało to miejsce w fazie grupowej VNL (3:0), ale zespół przeszedł sporą zmianę od tamtej pory.

Mecz rozpoczął się po godz. 17:00 od dwóch punktów dla Polski. Od początku tego spotkania świetnie funkcjonował polski blok, który utrudniał ataki mistrzyniom świata. Serbki były bardzo nieskuteczne w ataku, dzięki czemu nasze siatkarki utrzymywały dwu- i trzypunktowe prowadzenie. O pierwszą przerwę w tym meczu poprosił Giovanni Guidetti przy wyniku 14:9 dla Biało-Czerwonych.

Następny time-out selekcjoner Serbii wziął przy wyniku 17:10. Jego zawodniczki miały widoczne problemy także na zagrywce, co niespecjalnie przejmowało podopieczne Stefano Lavariniego. W końcówce rywalki Polek się przebudziły i zdobyły trzy punkty z rzędu, ale przewaga naszych zawodniczek była tak wysoka, że ostatecznie ta partia padła łupem Biało-Czerwonych 25:18.

Podrażnione Serbki wróciły do gry ze zdwojoną mocą

Jak można było się spodziewać, druga partia wyglądała zupełnie inaczej. Podrażnione mistrzynie świata bardzo dobrze rozpoczęły ten set i wyszły na prowadzenie 1:4. Na obraz na parkiecie szybko zareagował Stefano Lavarini, który poprosił o czas, by dać dodatkowe wskazówki swoim zawodniczkom.

Siatkarki z Bałkanów grały bardzo heroicznie w obronie, więc każda pierwsza skończona piłka była dla Polek na wagę złota. W tej partii przebudziła się także Tijana Bosković, która nękała Biało-Czerwone z zagrywki i ataku. Dopiero przy wyniku 2:8 Magdalena Stysiak skończyła swój atak i „zdjęła” atakującą z pola zagrywki.

Od początku tego seta Biało-Czerwone miały problemy w przyjęciu, były rażąco nieskuteczne w kontrataku, a także w grze naszej kadry przestał funkcjonować blok, z którego słyniemy. Stefano Lavarini próbował reagować jak może, ale niestety przewaga (8:16) była już za duża. Przy wyniku 9:18 po raz pierwszy w tej odsłonie gry zafunkcjonował blok Biało-Czerwonych. Ta partia zakończyła się wynikiem 13:25.

Tijana Bosković dała Serbii zwycięstwo

Trzecia partia swoim początkiem przypominała premierową odsłonę tego meczu. Biało-Czerwone wyszły na dwupunktowe prowadzenie i co prawda wciąż miały problemy z kontrataku, to Serbki zaczęły więcej piłek zagrywać w aut. Z kolejnym punktem podopieczne Stefano Lavariniego nabierały więcej pewności siebie.

Niestety Tijana Bosković była niemal nie do zatrzymania w tym meczu i głównie dzięki niej Serbki po raz pierwszy w tej partii wyszły na prowadzenie 17:18. Końcówka tego spotkania była bardzo wyrównana, a obie reprezentacje szły łeb w łeb. Jednak więcej zimnej krwi w końcówce zachowały zawodniczki z Bałkanów, które zatriumfowały 23:25.

Czwarty set okazał się decydującym. Tijana Bosković była nie do zatrzymania w tym meczu i pociągnęła swoją drużynę do zwycięstwa 18:25 w tej partii i triumfu 1:3 w całym spotkaniu.

Czytaj też:
Legenda dosadnie o Kamilu Semeniuku. To mocno się na nim odbiło
Czytaj też:
Tomasz Fornal o sytuacji w kadrze Biało-Czerwonych. Zdradził, jakie panują nastroje

Opracował:
Źródło: WPROST.pl