Mecz rozgrywany w Krakowie, w którym gospodarzem nie jest polska drużyna? To dosyć niecodzienna sytuacja, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że na boisku pojawił się zespół występujący na co dzień w PKO BP Ekstraklasie. Legia Warszawa zmierzyła się jednak z Szachtarem Donieck. Klubem, który właśnie na stadionie Wisły Kraków gości swoich przeciwników, grając w rozgrywkach Ligi Konferencji UEFA.
Ogromna burza wokół flagi „Wołyń pamiętamy”. Show Rafała Augustyniaka
Zanim jeszcze mecz się rozpoczął, już zaczynało robić się gorąco, spoglądając na doniesienia sprzed stadionu. Okazało się bowiem, że szef ds. bezpieczeństwa Szachtara, Ukrainiec, nie zgodził się na wniesienie flagi kibiców Legii z hasłem „Wołyń pamiętamy”. To spowodowało jasny sprzeciw, o którym pisaliśmy przed spotkaniem, a następnie duży odzew m.in. w mediach społecznościowych.
Ostatecznie kibice Legii, w grupie około 1,5 tysiąca, pojawili się na trybunach w 30. minucie I połowy spotkania. Warszawianie dostali bowiem pozwolenie na wniesienie flagi, a po wsparciu ze strony przedstawicieli Wisły Kraków, czyli codziennego gospodarza obiektu, takowy ostatecznie został nawet wywieszony na kilka minut w drugiej odsłonie.
Co do wydarzeń boiskowych, choć Legia nie była stuprocentowym faworytem, z pewnością mogła liczyć na sukces – biorąc pod uwagę – że to nie jest już ten gigantyczny Szachtar sprzed lat, świetnie radzący sobie choćby w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Z drugiej strony, warszawski klub również ma swoje problemy – zwłaszcza w kontekście posady trenera Edwarda Iordanescu. Rumun wydaje się nie wykazywać specjalnych chęci do kontynuowania swojej misji w Warszawie. W czwartkowy wieczór zasiadł na ławce w Krakowie, ale czy to koniec spekulacji względem jego przyszłości w Polsce? Nie wydaje się.
Bohaterem Legii został za to Rafał Augustyniak. Pełniący funkcję kapitana drużyny pomocnik, zdobył dwa gole, trzeba przyznać – jeden ładniejszy od drugiego. Najpierw kropnął w pierwszej części meczu na 1:0.
Kiedy wydawało się, że ostatecznie skończy się na podziale punktów (1:1), Legia raz jeszcze nabrała wiatru w żagle. Druga część nie była bowiem dla warszawskiej drużyny idealna, Szachtar potrafił przejąć inicjatywę, ale ostatnie kilkanaście minut Legii, to był już faktyczny popis i pokaz ogromnych chęci do rozstrzygnięcia losów rywalizacji na swoją korzyść.
To się udało po golu wspomnianego Augustyniaka, tym razem bezpośrednio z rzutu wolnego. Piłka była ustawiona niemal na linii pola karnego, a samą sposobność wytworzył dobry pressing i aktywność młodziutkiego Jakuba Żewłakowa. Syna Michała, zasłużonego byłego reprezentanta Polski, obecnie dyrektora Legii.
To dosyć paradoksalne, ale Legia – wydawać by się mogło – w naprawdę dużym kryzysie wizerunkowym, odpowiedziała na boisku. I to w solidnym stylu. Trzy punkty z Szachtarem zdobyte w Krakowie, ważą sporą. Może będą punktem zwrotnym w trwającym sezonie? O tym zapewne przekonamy się już wkrótce.
Czytaj też:
Jan Urban znalazł nowego reprezentanta Polski. To może być przełomowy ruch!Czytaj też:
Stephane Antiga zrobił coś wyjątkowego. Tak wygląda głośny powrót!
