Iga Świątek została jedyną reprezentantką Polski na turnieju w Rzymie. Z rozgrywkami WTA pożegnały się Magdalena Fręch i Magda Linette, a z turnieju ATP odpadł Hubert Hurkacz. W przeciwieństwie do rodaków Iga Świątek rozpoczęła zmagania w WTA 1000 Rzym z wysokiego „C”.
Po uzyskaniu wolnego losu w pierwszej rundzie w 1/32 finału szybko rozgromiła Rosjankę Anastazję Pawliuczenkową 6:0, 6:0. W 1/16 finału WTA Rzym rywalką pierwszej rakiety świata była Ukrainka Łesia Curenko, która wygrała z Eliną Switoliną 6:4, 6:3 oraz Bernardą Perą 6:4, 6:4.
Trudny początek Igi Świątek
Wydawało się, że Iga Świątek weszła bardzo dobrze w to spotkanie. Polka zaczęła od prowadzenia 30:0, ale w pewnym momencie coś w grze raszynianki się zacięło, dzięki czemu Ukrainka zdobyła cztery punkty z rzędu i przełamała pierwszą rakietę świata. W kolejnym gemie Curenko wyszła bardzo szybko na prowadzenie 0:2.
Pierwsza rakieta świata miała wyraźny problem, by wstrzelić się w boisko, a ponadto Łesia Curenko świetnie grała w defensywie, co zdecydowanie utrudniało grę Idze Świątek. Na szczęście 21-latka kolejny serwis już obroniła i widać było, że zaczyna się rozkręcać.
Ponadto przy wyniku 1:2 Polka przełamała powrotnie przeciwniczkę i wyszła na prowadzenie 3:2, które potem powiększyła po raz drugi wykorzystując break pointa. Mimo początkowych problemów ten gem zakończył się zwycięstwem Igi Świątek 6:2.
WTA 1000 w Rzymie. Iga Świątek rozniosła rywalkę w drugim secie
Drugi set znów rozpoczął się zaskakująco dobrą grą Łesi Curenko. Ukrainka już w pierwszym gemie wyszła na prowadzenie 0:30. Tym razem Iga Świątek dogoniła przeciwniczkę i odwróciła losy tej potyczki.
Kolejne gemy to już była formalność. Iga świątek trzykrotnie przełamała przeciwniczkę i w dość gładko wygrała tego seta 6:0, a całe spotkanie 2:0 (6:2, 6:0). Rywalką Igi Świątek w 1/8 finału WTA 1000 Rzym będzie triumfatorka pary Donna Vekić – Ludmiła Samsonowa. Ten mecz rozpocznie się nie wcześniej, niż o godz. 17:00.
Czytaj też:
Iga Świątek przepełniona obawami. Chodzi o stan zdrowia Rafaela NadalaCzytaj też:
Iga Świątek nie dała szans konkurencji! Serena Williams daleko w tyle