Iga Świątek nie mogła być zadowolona ze swojej gry. „Mocno mnie spięło”

Iga Świątek nie mogła być zadowolona ze swojej gry. „Mocno mnie spięło”

Iga Świątek
Iga Świątek Źródło: PAP/EPA
Iga Świątek ma za sobą trudny mecz na inaugurację US Open. Polka co prawda pokonała Kamillę Rachimową, ale miała problemy z utrzymaniem równego poziomu. Wiemy już, jak skomentowała to spotkanie.

Iga Świątek przystąpiła do udziału w wielkoszlemowym US Open po dotarciu do półfinału turnieju WTA 1000 w Cincinnati. Tam uległa Arynie Sabalence. Mimo wszystko liderkę światowego rankingu zawsze trzeba rozważać wśród głównych kandydatek do zwycięstwa w US Open, tym bardziej że nasza reprezentantka zna smak zwycięstwa w zmaganiach w Nowym Jorku. Przed dwoma laty tam triumfowała, pokonując w wielkim finale Ons Jabeur.

Trudna przeprawa Świątek

Inauguracja tegorocznego US Open nie poszła jednak do końca po myśli Świątek. Co prawda Polka zwyciężyła z Kamillą Rachimową w dwóch setach – 6:4, 7:6 (6), ale sama zdaje sobie sprawę z tego, że jej gra była daleka od ideału.

– Warto wyciągnąć wnioski z tego meczu. W drugim secie mocno mnie spięło, więc postaram się po prostu nad tym popracować i skoncentrować bardziej na tenisie niż tym, co dzieje się dookoła. Mój poziom drastycznie się zmienił i tak nie powinno być, postaram się być bardziej stabilna następnym razem – powiedziała Świątek w rozmowie z Eurosportem.

Świątek widzi podobieństwa

Nie pierwszy raz w ostatnim czasie mamy sytuację, w której liderka światowego rankingu w trakcie spotkania mocno obniża poziom gry. Świątek doskonale o tym wie i będzie pracować nad rozwiązaniem problemów. Sama podkreśliła, że rywalizacja z Rachimową przypominała jej to, co działo się w starciu z Warwarą Graczową podczas zmagań w Cincinnati, gdzie potrzebowała trzech setów, by wyeliminować rywalkę.

– Do 5:4 drugiego seta grałyśmy na równi z moim jednym przełamaniem, więc miałam wrażenie, że mam wszystko pod kontrolą. Później miałam flashbacki meczu w Cincinnati z Graczową i faktycznie nie zagrałam na tyle dobrze, jak w pierwszej części meczu. Pojawiły się serie błędów z rzędu, nie dopilnowałam kilku spraw, ale nie czułam się jednocześnie na tyle swobodnie, by wszystko miało wyglądać płynnie – dodała Polka.

Kolejną batalię Świątek stoczy w czwartek, 29 sierpnia, kiedy to jej rywalką będzie kolejna kwalifikantka – Japonka Ena Shibahara. Nie znamy na ten moment dokładnej godziny rozgrywania meczu.

Czytaj też:
Talent z Polski zachwycił kibiców na US Open. Akcja, którą trzeba zobaczyć!
Czytaj też:
Spokojne zwycięstwo Huberta Hurkacza. Obyło się bez horroru

Opracował:
Źródło: Eurosport